Awangarda trudnostrawna
Wpis dodano: 25 lutego 2019
Dostałem zupełnie niedawno tomik poetycki z prośbą o jego zrecenzowanie. Zabrałem się do lektury i z kartki na kartkę własnym oczom nie dowierzałem. Owszem, to nie były wiersze do zbagatelizowania, ale też ich lektura bulgotała mi w uszach „dziwolągiem trudnostrawnym”. Bełkotem.
Autor / Autorka jest chyba entuzjastą scientyzmu akademickiego – ach, te „trudne słówka”, ach, te uczone skojarzenia, ach, ten Doctus, nie Natus!
Trudno… Brnąłem dalej. Krew mnie coraz bardziej zalewała tym „lirycznym scientyzmem”, no ale czy Uczona Poetka może pisać o ptaszkach i chmurkach? Nigdy! Uczona Poetka musi pokazać, że jest uczona. Zresztą na plecach okładki ta uczoność została nam, czytelnikom, zasugerowana.
W końcu walnąłem tą książką o podłogę i zleceniodawcy oświadczyłem, że recenzji nie napiszę.
Wszakże mój kłopot polega na tym, że skoro dawniej czytywałem Awangardystów, to niby dlaczego teraz nie mam czytać Neoawangardystów? Niestraszny był mi Młodożeniec czy Białoszewski, to nagle młodej poetki się przeląkłem?
Ha!, sęk w tym, że wszystko się eskaluje. Skoro w muzyce mamy – na przykład – rap, to dlaczego w poezji nie możemy mieć nowej dykcji? Jak to się dalej potoczy, tego – rzecz jasna – nie wiem. Przed jednym wszak przestrzegam: poezja awangardowa trudniej trafia pod strzechy. Powiecie: nas nie obchodzą strzechy, tylko nowy język, nowa ekspresja, nowy kanon. No i w tym jest jakaś racja trudna do obalenia. Ale zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie głosił, że adekwatne podbudowanie solipsystycznych antagonizmów dekonfliktuje metodologiczny lęk przed solipsystycznym zwyrodnieniem, a mógłby powiedzieć to prościej, no ale normalny język nie przystoi awangardyście. I do tego grona jak ulał nadaje się nasza poetka. Jej tomik ma jedną zasadniczą cechę: właśnie akademicki scjentyzm. A więc grono jej entuzjastów nigdy nie będzie tak liczne jak np. grono Białoszewskiego. Trudno… Niech jej się wiedzie… Ja teraz poczytam sobie Jerzego Harasymowicza lub Tadeusza Nowaka; oni przecież wciąż są chyba autorytetami ważniejszymi niż – jak na razie – nasza młoda awangarda.