Banicja książek « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Banicja książek

         Stało się! Popełniłem czyszczenie księgozbioru! Niezbyt radykalne, bo każdej książki szkoda. Niemal każdej żal, ale wyjścia już nie miałem…

         Otóż książek mi od lat przybywało i przybywało. Czasami je kupowałem, ale większość książek dostawałem od wydawców i autorów. Recenzowałem i recenzuję wybrane, bo – jak wiadomo – wszystkich się nie da, a często nie chce. Na szczęście recenzowanie tych a nie innych książek to autonomiczny wybór recenzenta.

Tak czy owak my, recenzenci, sporo książek dostajemy. No i w końcu niemalże zacząłem po tych książkach chodzić – wszystkie regały pękały w szwach, nie było już gdzie książek umieszczać, więc pod regałami narastały ich kopy. Często miałem duplikaty, bo i autorzy, i wydawcy przysyłali mi te same tytuły (i słusznie, bo skąd autor wie, czy ja książkę od wydawcy dostanę).

         Zrobiłem przegląd… Ponad sto książek postanowiłem się pozbyć. Ale o wyrzuceniu na śmietnik nie było mowy. Zadzwoniłem do antykwariatu; przyjechali dwaj panowie busikiem i z torbami, i uwolnili mnie od tego wybranego nadmiaru (transakcja nie była płatna). W mieszkanku moim niedużym zrobiło się ciut, ciut luźniej, ale w sercu pozostały wyrzuty sumienia. Trudno! Takie czyszczenie księgozbioru co kilka lat będę robił – po prostu nie mam wyjścia. No, chyba że Związek Literatów kupi mi willę.

         Zastanawiam się, co z tymi książkami pocznie antykwariat. Mój księgozbiór jest zawężony – głównie to poezja i proza. A wiadomo, że większość czytelników tzw. literatury pięknej nie czyta. Oni mają inne upodobania, pośród których królują tzw. „czytadła”.

         Po raz pierwszy zrobiłem takie „czyszczenie” – bo już musiałem. Teraz trochę się boję, bo co będzie, gdy w tym antykwariacie jakiś autor znajdzie swoją książkę – i to z dedykacją dla mnie? Toteż z góry niektórych z was przepraszam. Ale jedziemy dalej: wy piszcie, mi przysyłajcie, bo to jedyna szansa aby nawiązać kontakt autora z krytykiem, a krytyka z autorami. Często ten kontakt pozostaje bez echa, ale równie często wychwalam wasz talent.

         No to co? Prosta sprawa: wy przysyłacie, ja czytam, a co z tą lekturą zrobię, to „się zobaczy”. No i jeszcze jest jedno pocieszenie: w antykwariacie może ktoś waszą książkę kupić… Są jeszcze entuzjaści książek, którzy po antykwariatach buszują.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP