Barbarzyńcy!
Wpis dodano: 11 października 2012
Dawno nie byłem na ulicy Mokotowskiej. No ale właśnie teraz byłem. Idę ja sobie i co widzę? Widzę kultową kamieniczkę mojej młodości, w której bywałem wielokrotnie – jakby nie było: w dawnym domu J.I.Kraszewskiego. Ale za moich lat mieścił się tam Klub Studencki „Hybrydy” – kuźnia młodych talentów.
Wikipedia informuje: jeden z najstarszych i najbardziej znanych klubów studenckich w Polsce. „Hybrydy” działają z przerwami od końca lat 50. XX w. Przez wiele lat klub pełnił rolę centrum kultury studenckiej i matecznika artystycznego, z którego wyrosło wielu literatów, muzyków, twórców teatralnych i filmowych. Tak, tu mieli wieczory poetyckie wielcy (lub po latach znani) poeci, tu buszowała Orientacja Poetycka „Hybrydy”, tu były redakcje pism i wydawnictw studenckich, tu pączkowały rozmaite drożdże kulturalne, tu słuchałem wtedy jeszcze nieznanego nikomu Michała Urbaniaka…
I co widzę? Duży sklep odzieżowy, jakieś prywatne dziuple rzemieślnicze i restaurację pod nazwą „Fiuu-Fiuu”. Ani śladu dawnej charyzmy. Zwykły dom, jak inne zaanektowany przez współczesną komercję.
Co nam zrobili z naszych „Hybryd”? Czy naprawdę tego domu nie można było oddać np. uniwersytetowi lub organizacjom studenckim? Zgroza! Kasują nas za życia, zacierają miejsca po ważnych historiach. Biorą jak swoje to, co należało do kilku pięknych pokoleń i co naprawdę było matecznikiem kultury. Nawet tablicy nie przybiją, że działo się tu to i owo. Barbarzyńcy!
Nie ma już także śladu po warszawskim STS-ie, nie ma gdańskiego klubu Żak… Niemal w każdym mieście można zrobić listę tych niecnych anschlussów. Sic transit omnia gloria! Tylko po co?
Owszem, „Hybrydy” nadal istnieją. Przed laty przeniesiono klub na ulicę Złotą, w centrum miasta. Byłem tam kilka razy, ale to już zupełnie nie to. Idźcie np. na ulicę Foksal do knajpy prosperującej w miejscu dawnej Kameralnej (okupowanej przez Hłaskę, Himilsbacha i nie tylko), to zrozumiecie, że „coś tu nie gra”. Jak Francuzi zamienią Wieżę Eiffela w słup linii wysokiego napięcia, to zrozumieją, o czym ja tu piszę…
Przechodząc Mokotowską poczułem się jak kawałek ogródka, który zarasta perzem, chwastem i samosiejkami z innego świata. Tu były Hybrydy? Phi, ale kto dzisiaj wie, co to były Hybrydy?