Być dziadkiem « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Być dziadkiem

W minioną sobotę mieliśmy chrzciny mojej wnusi w Kościele Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Przed nami pójscie Natalki do przedszkola, potem do podstawówki, poetem na studia itd. Ech, jak ten czas leci…

Pod koniec stycznia tego roku (co na tym blogu natychmiast zakomunikowałem) zostałem dziadkiem. Po raz pierwszy w życiu! Ha!, zostać dziadkiem to sprawa niezwykła, radosna i odpowiedzialna. Świat nagle staje do góry nogami i zastanawiasz się jak ten słodki ciężar udźwignąć. To trochę trwa. Trzeba najpierw uświadomić sobie: jestem dziadkiem! Z początku nic z tego nie kumasz, ale potem powolutku układasz sobie plan i filozofię „dziadkowania”.

Pierwsza rzecz, jaką Natalce kupiłem, to była książka o zachęcającym tytule: Krówka Mela. I nie uwierzycie: rozdziawiła okładki i jak sroka w kość wpatrywała się w kolorowe obrazki. Nic z tego zapewne nie rozumiała, ale zafrapowana była. Pomyślałem sobie: moje geny! Do tej pory kupiłem jej już sześć książek i wiem, że nie zmarnują się, bo wnusia studiuje obrazek za obrazkiem.

Udało nam się dziecko zdrowie i inteligentne – wnusia bardzo zainteresowana jest otaczającym ją światem. Poza tym jest pogodna, często roześmiana, zadowolona z dialogu, w którym jak na razie bierze wstrzemięźliwy udział, ale słucha i słucha. Kilka podstawowych słów już wymawia, a parę dni temu zaczęła samodzielnie siadać i raczkować. Wygląda na to, że jest zaradna i że IQ ma po dziadku. Rodzice do mnie pełnego zaufania nie mają, do mojego IQ też nie, ale widzą, że moje relacje z wnusią są akceptowalne.

Przez nią mam wyrzuty sumienia wobec dwójki własnych, już dorosłych dzieci. Na ich punkcie nie miałem takiego fioła jak na punkcie wnusi. No bo jednak do wszystkiego trzeba dorosnąć. Chyba dorastam. A najbardziej czekam na ten moment, kiedy rodzice obdarzą mnie zaufaniem, wezmę wnusię za rączkę i będziemy sobie spacerować po Łazienkach lub jeść łakocie w jakiejś kawiarence. Ech, życie jest cudne! Nic już chyba od niego więcej nie chcę. No, może tylko wnuczka, chłopczyka, któremu będę też kupował książki, a nie plastikowe karabiny maszynowe.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP