Byłem w Płocku « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Byłem w Płocku

Ledwo wróciłem z Kruszwicy, a już zdążyłem być dwa dni w Płocku. Z tamtejszym środowiskiem literackim mam zażyłe kontakty od kilku lat.

Pierwszego dnia miałem spotkanie autorskie w Muzeum Mazowieckim zwanym też Muzeum Secesji. Wypadło chyba sympatycznie i refleksyjnie, moja publiczność była ożywiona i skupiona, choć zmagałem się bardzo z osobliwą akustyką wysokiej sali, w której głos niesie się jak w tunelu.

Drugiego dnia – warsztaty w Domu Broniewskiego (obecnie – co ważne – w remoncie). Pogadaliśmy sobie o wierszach i po raz kolejny już, Bóg wie który, wykładałem na życzenie uczestników swój „dekalog dobrego wiersza”.

Osobnym przeżyciem był dla mnie sam Płock. To bardzo piękne miasto. Kręciłem się głównie po Starym Rynku, ulicy Grodzkiej i Tumskiej. Jest tam jakaś zaczarowana atmosfera, miasto coraz bardziej zadbane, w wielu miejscach „wypieszczone”, pełne kafejek i niezłych restauracji oraz detali przyciągających uwagę. Miałem dziwne déjà vu: jakbym chodził po włoskich miasteczkach, w których dawnymi laty bywałem. Choć Płock z krwi i kości polski, nadwiślański. A Wisła tu szeroka, majestatyczna, potężna.

Dużo ostatnio jeżdżę. Mam więcej na to czasu jako stosunkowo młody emeryt, ale też ta mobilność i gotowość odmładza mnie, podtrzymuje w „literackim wigorze”. Najcenniejsze jest to, że odświeżam stare, wieloletnie kontakty i poznaję sporo nowych ludzi. Naprawdę wiem, co się dzieje w dzisiejszej poezji, choć z drugiej strony staje się ona nie do ogarnięcia. Dawniej środowisko było „jedno”; dzisiaj życie literackie toczy się w wielu środowiskach, czasami mających do siebie stosunek „nieprzysiadalny”. I chociaż poezja nie zdominowała kultury, wręcz daleko jej do tego, to wiadomość o jej śmierci uważam nie tylko za przesadzoną, ale za niemożliwą. Wielu ludzi wypełnia nią sobie życie, nawet nie oczekując sukcesów. I to jest właśnie najbardziej wzruszające…

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP