Celebryci z bożej łaski « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Celebryci z bożej łaski

Być celebrytką / celebrytą to ciężki zawód. Nie można schodzić ze sceny, tylko co chwila wymyślać cokolwiek, żeby być na topie. Celebrytyzm zobowiązuje! Jest zawodem szlachetnym, bowiem szarej, przyziemnej gawiedzi zrzuca gwiazdkę z nieba. Uchyla rąbka salonowości wyższych sfer.

Pośród celebrytów nie brakuje mężczyzn, ale damy przeważają. Wystarczy być aktorką, piosenkarką, modelką, czy kimś znanym „na salonach”, żeby znaleźć się na topie. Uogólniając: być tam, gdzie gawiedź nie ma wstępu. Wyższe sfery są hermetyczne, choć hermetyczność natychmiast odkładają na bok, gdy – na przykład – ktoś je fotografuje.

Fotograficy są reklamą celebrytyzmu. Wyłapują swoje „modelki” na rautach, na plaży, w ich mercedesach lub gdy robią zakupy, a za nimi idzie facet obciążony torbami. Ale to drobiazg. Prawdziwym cymesem jest uchwycenie niecodziennego szczegółu. Na przykład celebrytce obsunie się ramiączko ze stanika albo niespodziewanie cycuś z niego wyskoczy. Tańczące zgrabnie pośladeczki to też niemałe trofeum. A siedzenie w restauracji z nieznanym facetem uruchamia lawinę domysłów. No i: jak ONA dzisiaj była ubrana!!! I czy znowu ma nowego faceta, bo stary już się zużył.

Zaledwie co przeczytałem na Onecie, że bliżej mi nieznana Bella Hadid wybrała się gdzieś tam z grupą koleżanek i paparazzi przyłapali ją, jak w bardzo skąpym bikini przechadzała się po ogrodzie. Bella wciąż seksownie eksponowała swoje pośladki. Co to był za widok!

Świat mi się wali! Do tej pory sądziłem, że najpiękniejszy widok jest z pienińskiej Sokolicy, u której stóp toczy się Dunajec.

Znanej aktorce, pisarce, dziennikarce, biznesłumen trudno zostać celebrytką, bo to by spychało ją w pseudosalonowy światek. To kasta wyższa dbająca o swój wizerunek i autorytet. Szanująca się „celebrytka pospolita” nie otwiera ust – obnaża ciało. Tu sprawiedliwie muszę zaznaczyć, że nie ma to nic wspólnego z porno. Porno to zupełnie inna kategoria zaistnienia – niestety, anonimowa.

Czy nam to przeszkadza? Ależ nie! Ja po prostu mam innych celebrytów, na przykład Dantego, Eliota, Marqueza, Herberta… I tak powinno być – każdy ma prawo mieć swoich idoli.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP