Chcecie to przysyłajcie
Wpis dodano: 19 października 2020
Ci, którzy chcieliby by ich wiersze były recenzowane, muszą przysyłać recenzentom swoje nowe tomiki – innej rady nie ma.
Ja dostaję książki bezpośrednio od autorów lub wydawców. Oraz przede wszystkim od Lecha Jakóba (szefa portalu „Latarnia Morska”). Kolega Jakób niektóre do mnie kieruje. W sumie w ten sposób możemy was „lansować”; otwierać dla innych.
Oczywiście przebieramy – niestety – w waszych przesyłkach, bo przecież sporo tomików nie jest wartych recenzji. Gdybyśmy recenzowali wszystko „jak leci”, to byłoby nonsensowne. A więc po prostu przebieramy w tym, co dostajemy. A przecież szukamy książek wartych recenzji.
Nie wyobrażam sobie, że traciłbym czas na książki „takie sobie” lub wręcz po prostu nieciekawe.
Każdy recenzent powinien szukać czegoś dobrego, a przynajmniej ciekawego. Na szczęście „powódź literacka” się wylała, więc mamy w czym przebierać. Odrzucać płotki, a łowić szczupaki.
Mało tego… Tylu teraz jest poetów i wydawców, że musimy w nich przebierać. Więc przebieramy. Ale i to nie jest doskonałe, bowiem nie ma mowy, aby wszystko wpadło w nasze ręce.
Nic nie szkodzi! Wystarczy, że takich jak ja (nie mówiąc nawet, że lepszych) jest sporo. A więc de facto większość tomików wpada w ręce recenzentów.
Rodzi się pytanie jakie ta lawina poezji ma wartości? Ano normalne: od „byle jakich” po znakomite. I w tym trzeba przebierać, szukać, lansować talenty.
Najgorsze jest to, że tak naprawdę nasz „cech poetycki” jest niszą. Proza ma więcej czytelników niż poezja. Nad tym jednak nie trzeba lamentować.
We wszystkich branżach są „hity” i są „zaułki”. Ale są też peletony autorów doskonałych – jak chociażby Karol Samsel. A Nobel prozatorki Olgi Tokarczuk potwierdza, że literatura wciąż może wchodzić na szczyty. I tego Wam życzę