Cholera z ta pandemią
Wpis dodano: 8 maja 2020
Ta pandemia wszystkim nam daje w kość. Masa sklepów, warsztatów, szkół, urzędów, miejsc pracy, kin i teatrów nie funkcjonuje. Codzienność z tego powodu stała się ponura.
W mojej branży unieruchomiono Związek Literatów Polskich oraz Stowarzyszenie Pisarzy Polskich. W naszym warszawskim gmachu przy Placu Zamkowym wszystko zakneblowane. Nawet funkcjonujący tam hotelik dla przyjezdnych i biblioteka. No i – rzecz jasna – restauracja na parterze.
Nie możemy nawet spotykać się w kawiarniach, bo kawiarnie też zamknięte na knebel. Prezes ZLP, Marek Wawrzkiewicz, siedzi w domu i rzuca… no wiecie czym rzuca…
Oczywiście musimy to przetrwać. Jak długo, nikt nie wie, ale zapewne długo.
Nasz cech to oczywiście „mały pikuś”. Ale ile wiele różnych sklepów, punktów i ważnych instytucji zostało sparaliżowanych?
Nie!, nie pomstuję; wszyscy rozumiemy, że tak być musi – i to dla naszego dobra. Ale świat wali się na głowę. Teraz przypomnijcie (lub wyobraźcie) sobie czasy wojny – wszystko zostało zakneblowane.
Ale gdzie nam tam do wojny?! To tylko stare pokolenia pamiętają. A my musimy przeczekać – i przeczekamy. Sęk tylko w tym, że możemy czekać jeszcze długo. No ale trudno…
Oto kolejny przyczynek załamania społecznego. Ludzkość co jakiś czas to przerabia. Przypomnę tu chociażby dżumę i cholerę – to było mniej więcej to samo co koronawirus.
Kruche jest nasze życie. Szlag by to trafił!