Co jest lepsze?
Wpis dodano: 28 września 2018
Kiedyś, przed laty, usłyszałem takie powiedzonko: ja jestem obyty, a ty jesteś obuty… No, często się zdarza, że tak właśnie jest. Wszystkiego mieć nie można. I sęk w tym, że ludzie są różni. Ci obuci chodzą często w lśniących lakierkach, choć ich dusza (pytanie: co to jest dusza?) jest mało ciekawa. A ci obyci czasami przypominają kloszardów, ale – zdarza się – że w głowach noszą ogromną wiedzę, oczytanie i kulturowe tezaurusy.
My, czytający ten wpis, na ogół należymy do tej drugiej gildii. Jesteśmy „obyci”. Naczytaliśmy się tony książek, bywamy w kinach i teatrach, wiedziemy dysputy z kolegami i gotowi jesteśmy do bijatyki, kto jest lepszy: Apollinaire czy Eliot?
Nie chciałbym jednak być źle zrozumiany. Wszyscy (no, niemal wszyscy) ludzie mają swoją opowieść o sobie. Przeżywają sukcesy i klęski, trawią dobre i złe wydarzenia w swoim życiu, borykają się w swoim egzystencjalnym zapętleniu. No cóż… Życie nam się różnie układa.
Ale nie jestem pewny, że to, co powyżej napisałem, dotyczy wszystkich. No bo jednak istnieje też niemała warstwa prymitywów. Nieoczytanych, niewykształconych, nie zawracających sobie głowy takimi, jak wy i ja tutaj, duperelami. Uważajcie jednak na clochardów! Ten facet siedzący pod kościołem z żebraczym kapeluszem pod nogami, to mógł być kiedyś profesor filozofii. Nie radził sobie, życie dawało mu w kość, więc „wykoleił się”.
Pytam w tytule tego wpisu: co jest lepsze? Nie ma na to odpowiedzi. Sęk w tym, że „sztuka życia” jest najtrudniejszą ze sztuk. Trzeba być mądrym reżyserem, aby z nią sobie poradzić.