Czasopisma na śmietniku
Wpis dodano: 22 października 2018
Minione mniej więcej 20 lat to było trzęsienie ziemi dla prasy literackiej. Obumarło wiele czasopism i to takich, które cieszyły się estymą, miały „markę”. Najbardziej dzielnie trzyma się „Twórczość”, która ukazuje się nieprzerwanie od sierpnia 1945 roku (sic!). Potem powstawały nowe periodyki literackie, miały długoletni okres swojego boomu, były cenione – i nagle, stosunkowo od niedawna – zaczęły znikać.
Eugeniusz Kurzawa w mailu do mnie wszczął lament. Cytuję: Ongiś, czyli po 1990 r. – a i częściowo dziś – ukazywały się setki tytułów, nazywam je studyjnymi, typu „Nagłos”, „Tytuł”, „Litteraria”, „Wezwanie”, „Nawias”, „Zawias”, „Topos”, „Puls”, „Słowo”, „Meritum”, „Kafka”, „Akcent”, „Akapit”, „Autograf etc”. Dziś, ponieważ umierają kolejni moi bliscy i dalsi znajomi, postanowiłem „posprzątać sklepik” i oddać swoje „bezcenne zbiory” jakiejś książnicy. Uszczęśliwię, pomyślałem, grono czytających, badaczy, studentów etc. I tu zaczęły się schody. Po sprawdzeniu tytułów, które posiadam „szacowna” biblioteka uniwersytecka w moim mieście orzekła, że… nic jej nie interesuje. Żaden „Topos”, „Borussia”, „Kresy”, „Studia Filozoficzne”, „Zeszyty Prasoznawcze”, „Dialog”, „Zdanie”, „Znaczenia”, „Pismo” i „Pismo Literacko-Artystyczne”, „Punkt”, „Krasnogruda” etc. Ani ogólnopolskie, ani regionalne. To co studiują studenci, skoro w ich imieniu orzeczono, że nic nie jest potrzebne?
Co się stało? Skąd ten pomór?
Ano stało się chyba to, że życie literackie uległo spektakularnemu rozproszeniu. Paradoksalnie wynikało to z tego, że otworzyła się przestrzeń „wolnej amerykanki”. Powstawały dziesiątki nowych, lepszych lub gorszych, wydawnictw, mnożyły się setki debiutów (kiedy ja debiutowałem tomikiem wierszy w 1975 roku, ukazało się zaledwie 35 nowych książek debiutanckich); można by powiedzieć, że „mleko się rozlało”… Oczywiście tygodniki i miesięczniki literackie miałyby o tym wszystkim co pisać, ale nie wytrzymały presji „nowego rynku”. Sponsoring państwa malał, pisma regionalne (nierzadko świetne) traciły wsparcie, a i nowy boom literacki rozlał się jak wspomniane mleko nie do ogarnięcia. Innymi słowy „struktura życia literackiego” zeszła z ogólnopolskiej sceny. Dawniej pisarze byli oczkiem w głowie kultury. Dzisiaj pozostawieni są sobie. Telewizyjny program „Xsięgarnia” w TVN-24 jest w tej sytuacji „szlachetną wyspą”. Ale jedna „Xsięgarnia” wszystkich księgarń nie ogarnie.
Wiele zjawisk zmerkantylizowało się, więc i prasa literacka zwiędła. Jestem jednak przekonany, że nasz światek literacki ma wciąż twórców i odbiorców, którzy w tej nowej rzeczywistości robią swoje. Co będzie dalej? Nic! Poeci, prozaicy, krytycy będą nadal pisać, ich „gildia zawodowa” przetrwa jeszcze wieki.