Drożyzna!
Wpis dodano: 5 listopada 2011
Książki są drogie! Przeciętna cena książki to już na pewno ponad 20 zł, ale 30-40 zł to też „normalka”. A te najlepsze, które koniecznie chciałoby się mieć, kosztują jeszcze więcej. Sprawdziłem np. cenę hitowej książki Andrzeja Franaszka „Miłosz. Biografia” – w Merlinie 65 zł. Biorąc pod uwagę opasłość tego dzieła, to wcale niedrogo w porównaniu z innymi książkami, ale zastanawiam się jednak, ilu potencjalnych czytelników nie kupi książki za tę cenę, choć chciałoby ją mieć.
Wysoka cena książek luksusowych (np. albumów sztuki) jest zrozumiała, lecz cena książek „normalnych” chyba jednak „zaporowa”, ograniczająca czytelnictwo.
Bywają też ceny niezrozumiałe. Zobaczyłem np. na Allegro swój tomik poetycki „Chandra” – cena 18.90 zł. A przecież ten tomik można kupić w internetowej księgarni wydawcy (Wydawnictwo Adam Marszałek) 30% taniej – za 12,08 zł. Tamże moja książka z 2004 roku „Flażolet z Farlandii «Osiemdziesiąt lekcji wiersza»” za 14,49, ale przecież ta książka ma 330 stron, a „Chandra” stron 140. Przy tej różnicy objętości nie rozumiem bliskości obu cen. Zapewne różnice cen są uzasadnione kosztami produkcji i dystrybucji (choćby obecnie wyższym podatkiem VAT), jednak nadrzędny mechanizm jest oczywisty: biznes to biznes!
Ech, za „komuny” tomiki poetyckie były – jak leci – po 10 zł, inne książki też tańsze, a drogich i luksusowych było mniej, lecz miały wzięcie, bowiem istniało coś takiego, jak „głód pięknej książki”. Już nie wspomnę, co się porobiło z cenami podręczników szkolnych. Tak, jeśli idzie o kulturę, „komuna” była „socjalna”. Ciekawe, jak jest obecnie udział państwa w kreowaniu „cen socjalnych”?
Oczywiście wolę obecny ustrój i obecne czasy, jednak do państwa mam pretensje o „biznesowe” traktowanie kultury. Prywatny ruch wydawniczy (dominujący) kreuje ceny jakoś zrozumiałe; sęk w tym, że nie ma alternatywy. Za chwilę alternatywy nie będą miały teatry, biblioteki, kina. Nawet na Allegro będzie drożej niż w sklepach.
Zostanie sama konsumpcja, i to głównie spożywcza…