Dwa spotkania autorskie
Wpis dodano: 23 kwietnia 2015
Jak wiecie z poprzedniego wpisu ruszyła promocja mojego nowego tomiku pt. Suche łany. Miałem ją wczoraj (22 kwietnia) razem z Karolem Samselem, który niemal w tym samym czasie wydał w szczecińskiej Formie tomik Prawdziwie noc. Spotkanie prowadził Leszek Szaruga. Do Muzeum Literatury na Starówce przyszło sporo osób mi znanych i sporo nieznanych.
Oba nasze tomiki mocno się różnią od siebie. Karol pisze „innym językiem” niż ja. Poza tym nasze nowe tomiki bujają się w innych światach. Ale tego typu amplituda niczego nie zepsuła. Nawet chyba dobrze, że w tandemach prezentuje się różnych, a nie podobnych do siebie poetów. Ja Karola stawiam bardzo wysoko. W mojej i Czarka Sikorskiego książce pt. Rozmowa prorokujemy (po latach okaże się, czy mamy rację), że Samsel ma szanse pozostać w historii literatury naszego czasu.
Leszek Szaruga bardzo sensownie i przyjaźnie dla nas obu spotkanie moderował. Był oczywiście nasz wydawca Paweł Nowakowski. Trochę książek się sprzedało, trochę musieliśmy (z przyjemnością) podpisywać. Atmosfera była ciepła i przyjazna. A potem w węższym gronie na Rynku Starego Miasta pod gołym niebem kawka i pogaduszki o wszystkim. Z Szarugą mógłbym siedzieć i dysputy prowadzić do rana, ale choć dni już wiosenne, to wieczory jeszcze zimne. Wszystko przed nami…
*
Kilka dni temu natomiast (16 kwietnia) ja asystowałem spotkaniu autorskiemu Tadeusza Olszewskiego w Staromiejskim Domu Kultury. Olszewski wydał w Wydawnictwie Anagram książkę pt. Między przełomami. O literaturze ostatniej dekady PRL-u. To oczywiście książka krytycznoliteracka mająca ambicję panoramy wyżej wymienionego okresu. Tadeusz ułożył w zgrabny zbiór swoje wybrane, ówczesne recenzje. W tych tekstach są jednak didaskalia, które opisują mechanizmy i problemy tamtego życia literackiego, a więc całość wychodzi z gorsecika recenzji i opowiada o schyłkowej, słusznie minionej epoce. Bez względu na kontekst polityczny tamtych lat literatura miała się dobrze. Wychodziły solidne książki utalentowanych autorów. Ale przebija z tej panoramy także swoisty smutek. Otóż wielu niezłych autorów jest już dzisiaj zapomnianych, choć minęło lat niewiele. Oczywiście pokolenie moje i Tadeusza pamięta ich, ale młodsi natkną się na sporo nazwisk, które nic im nie mówią. Za tym idzie smutne memento: krótka jest nasza sława! Nie szkodzi, takie podsumowania trzeba pisać, trzeba pozostawiać po sobie świadectwo właśnie po to, by ono trwało długo po nas. Literatura musi być dokumentowana, a nasze wokół niej spory, opinie, emocje są cząstką naszego czasu. Dlatego książkę Olszewskiego uważam za dobrą i potrzebną. Sam stosunkowo niedawno wydałem Poezję mojego czasu – właśnie po to, by zostawić świadectwo. Pamiętajcie o podobnym obowiązku, gdy Wasz czas będzie się chylił ku schyłkowi. Bo będzie!