Esprit escalier « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Esprit escalier

Przegapiłem pewną rocznicę… Otóż minęło 10 lat, od kiedy prowadzę blog. Najpierw miał on swoją pierwszą odsłonę, która trwała od 8 marca 2005 do 9 stycznia 2011. Tamte zapisy spoczywają w archiwum mojego komputera. Zmieniłem serwer i wystrój witryny, i zacząłem pisać nowy blog. Ten, który wciąż (być może) czytacie od 31 stycznia 2011.

Dnia 22 marca 2005 roku, czyli równo 10 lat temu, zamieściłem na „starym blogu” taki oto wpis: Kilka dni temu prowadziłem spotkanie autorskie z Dawidem Bieńkowskim, autorem książek „Jest” (2001) i „Nic” (2005). To znakomite powieści poświęcone mechanizmom polskiej transformacji. Polecam!

Bieńkowski jest synem sławnego małżeństwa literackiego: Małgorzaty Hillar, poetki, kultowej autorki erotyków, i Zbigniewa Bieńkowskiego, także poety, ale bardziej znanego jako eseista i tłumacz liryki francuskiej. Niestety, oboje już nie żyją.

O Hillar kilkakrotnie coś pisałem, pana Zbigniewa znałem osobiście. Kilka lat temu w redakcji „Literatury” rozmawialiśmy o sztuce błyskotliwej riposty. Bieńkowski poskarżył mi się, że sztuki takowej nie posiada i, jak mówią Francuzi, dobre riposty przychodzą mu do głowy dopiero na schodach. Tu padło francuskie określenie tego typu sytuacji i konsternacji…

Nie znam francuskiego, nie zapamiętałem, ale dręczyło mnie to. To w ogóle dobre skojarzenie: wychodzimy od kogoś, powtarzamy sobie w myślach rozmowę, ale po niewczasie, już „na schodach” artykułujemy celną ripostę…

Napisałem w tej sprawie list do mojej przyjaciółki z dzieciństwa, Basi, romanistki. – Ależ tak – odpowiedziała – tu chodzi o „esprit escalier” – „ducha schodów”. Uff! W końcu wiem. Ale jak ładnie to „schodzenie po schodach”, ta „riposta na schodach” przeplata się z tą francuską „duszą schodów”, tą błyskotliwością i polotem przekazywanym – za późno, ale jednak – rozmówcy… Zapamiętajcie: esprit escalier!

Dziś – zdaje mi się – sztuka riposty bardzo podupadła. Coraz częściej riposta traci swój błyskotliwy rezon i zmienia się w warczenie. Coraz częściej jest agresywna, a nawet chamska. Po wielu rozmowach ze znajomymi czym prędzej zbiegamy po schodach i gonią nas nie dobre duchy, a raczej straszne strzygi. A już riposty w komputerowym Hyde Parku zupełnie pogubiły się w standardach elegancji.

„Elegancja” to słowo coraz bardziej niedzisiejsze. Jakieś takie staroświeckie. No więc tym bardziej nie wahaj się być sobą. A co tam… Ripostuj tak, żeby adwersarzowi poszło w pięty. Nowe czasy wymagają nowej siły; nie cofaj się, idź na całość!

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP