Habemus poetam! « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Habemus poetam!

14 marca ukazał się w „Gazecie Wyborczej” wywiad z Tadeuszem Dąbrowskim – jednym z najciekawszych poetów ostatnich lat, lecz – co symptomatyczne – mało obecnym w tym jazgocie poetyckim, jaki dzieje się na poetyckich witrynach. Stawiamy siebie w pępku świata, zapominając, że nie takim jak my to miejsce jest przynależne. Bardzo Was proszę: przeczytajcie ten wywiad pod linkiem:

http://wyborcza.pl/magazyn/1,143555,17563139,Modl_sie__Albo_przeczytaj_wiersz__Rozmowa_z_poeta.html

a potem oddajcie się chwili autorefleksji.

Dąbrowski dobija wieku średniego, ma obecnie 36 lat, debiutował w wieku 20 lat, szybko trafił na łamy prestiżowych polskich czasopism, mimo to w USA jest być może teraz bardziej znany i ceniony niż w Polsce. Jego fenomen wynika nie tylko z talentu, lecz także z ponadprzeciętnej erudycji i „intelektualnego uporządkowania” literackiej wiedzy oraz poglądów. Kaliber nie spotykany na co dzień!

Oto wyimek ze wspomnianego wywiadu: Piszę komunikatywnie, ponieważ uważam, że tajemnica wiersza nie tkwi w jego formalnym czy obrazowym skomplikowaniu, ale w jasności i przejrzystości. Męczy mnie hermetyzm nowej poezji. Pisma literackie są pełne słownych origami, rebusów bez hasła, wierszy towarzyskich, adresowanych do kolegów po piórze, niekiedy imponujących erudycją, ale oderwanych od tego, co dzieje się z człowiekiem w XXI wieku.

To nie jest tak, że wyłącznie popkultura zabija ambitne czytelnictwo, przyczyniają się do tego sami poeci, pisząc wiersze, które tracą z horyzontu odbiorcę jako partnera do rozmowy, a nie tylko uczestnika wyrafinowanej gry. Nie trzeba być wyedukowanym muzycznie, by się zachwycać Mozartem, tak samo do wiersza nie trzeba podchodzić z bagażem metodologicznym i intelektualnym. „Sonety krymskie” są piękne bez względu na to, czy posiadamy wiedzę na temat sonetu jako formy.

Mierzi mnie patos w sztuce. Nie trawię poezji, która rości sobie prawo do udzielania życiowych rad, orzekania, jak skonstruowany jest świat albo co jest po drugiej stronie. Wiersz powinien umieć się z siebie śmiać. Nie rezygnując z poruszania niemodnych tematów, takich jak dobro, zło czy sumienie, powinien obnażać swoją sztuczność. Tylko wtedy będzie naprawdę szczery.

Moja „wiosna” nie jest twoją „wiosną”, „miłość” z pewnością też rozumiemy nieco inaczej. Mam wrażenie, że najgłębiej spotykamy się nie w słowach, ale w milczeniu, ciszy. W tym, czego nie potrafimy zracjonalizować. Gdy piszę, staram się słowami wyprowadzać poza słowa. Stawać wraz z czytelnikiem na urwisku języka, wskazując na ten bezmierny obszar świata poza mową. Tu moje kompetencje się kończą. A ty możesz sobie nazwać tę niewysłowioną przestrzeń nicością, niebytem, piachem. Albo Bogiem.

Byłem w 2006 roku w warszawskim Teatrze Narodowym, kiedy to Tadeusz Różewicz wręczał Dąbrowskiemu Małe Berło Fundacji Kultury Polskiej. Już wtedy miał famę „cudownego dziecka poezji”. Dziś spędza wiele czasu za granicą z tytułu rozmaitych stypendiów i fundacji. Niemalże reprezentuje nas w USA. I chociaż nadal związany jest z sopockim „Toposem”, to mało go mamy na co dzień. Ale to nie jest niepokojące – ten autor jest wzorem skromności i wyciszenia. Ta „cichość” jednak jest dobrze słyszalna i być może powinna być wzorcem „poetyckich zachowań” na tym targowisku próżności, gdzie wszyscy potykamy się o siebie i potrącamy łokciami.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP