Hipokryzja
Wpis dodano: 6 lipca 2018
Hipokryzja jest stara jak świat. Ma setki wcieleń i powodów. Ale ostatnio osiągnęła już szczyty.
Jestem otóż palaczem. Palę takie cieniasy – papierosy LD Blue. I od długiego czasu szlag mnie trafia, gdy muszę oglądać obrazki na opakowaniach. Na tych obrazkach same makabryczne scenki – palacze w ciężkiej chorobie, przybici do łóżek, cierpiący od demolki tytoniowej itp. Horror! Widzimy, czym grozi palenie. Dobrotliwi producenci nas ostrzegają, bo martwią się bardzo konsekwencjami chorób tytoniowych.
Czyste łajdactwo i – powtarzam – hipokryzja! To oni przecież produkują papierosy, wprowadzają je na rynek, reklamują. Gdyby dbali o nasze zdrowie, zlikwidować powinni przemysł tytoniowy. Ciekawe, jaki idiota to wymyślił. W zasadzie nie idiota, tylko cwaniak asekurujący swój biznes: pal, człowieku, pal, ale to przecież niezdrowe. A pocałujcie wy mnie w dupę!
Hipokryzja to w ogóle temat na całą książkę (zapewne sporo jest takich książek). Ona powinna być tępiona, a jest tylko rozpędzana wzruszeniem ramion. Moim zdaniem istnieją hipokryci świadomi i nieświadomi. Na tych drugich nie ma rady – taka ich osobowość. Ale ci pierwsi to cwaniaki i wyrafinowani krętacze.
W Internecie czytam, że hipokryzja to: fałszywość, dwulicowość, obłuda. Zachowanie lub sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych zasad moralnych.
Ale wszędzie to samo… Wchodzisz do sklepu monopolowego i widzisz tabliczkę z informacją: alkohol szkodzi zdrowiu. Kto więc go produkuje i kto pozwala na jego sprzedaż? I dlaczego ten biznes nie jest karany?
Można ten temat ciągnąć godzinami. Ja tylko – mój drogi czytelniku – chcę ci uświadomić, w jakim burdelu aksjomatycznym żyjemy. Wiem, że Wisły kijem nie odwrócę, ale przynajmniej popyskuję sobie na nonsensy życia społecznego.
Ufff, ulżyłem sobie!