Honor męski, a nawet damski
Wpis dodano: 6 marca 2020
Dawnymi czasy mężczyźni byli honorowi. Gdy jeden drugiemu nadepnął na odcisk, to odwracali się plecami i zrywali ze sobą kontakt. Ale – bywało – że wzywali się na pojedynek. Nie jeden padł trupem. A już najgorzej gdy ten, który miał rację. W Lasku Bulońskim aż huczały pistolety lub szczęk szabel i rapierków aż dudnił.
Można było (jak i dzisiaj) włóczyć się po sądach. Ale zawsze diabli wiedzą komu sąd przyzna rację. Dobry adwokat się przydaje…
A rzecz jest taka prosta… Kiedy skłócisz się z adwersarzem na całego, to wystarczy odwrócić się plecami i zatrzasnąć przed nim drzwi. Owszem, gorycz długo przełykasz, lecz z biegiem lat machasz na to wszystko ręką.
Jednak bywają też – i to często – pojedynki damsko-męskie. Żona ma dosyć męża lub na odwrót. W domu fruwają nieobyczajne słowa i w ogóle aura jest nie do zniesienia. W końcu któreś z nich trzaska drzwiami. Za tym idą docinki, pomówienia, roszczenia. Problem najważniejszy i najtrudniejszy tkwi w odebraniu miru domowego dzieciom i często sąd to rozstrzyga.
A wystarczy się tylko rozejść bez połajanek. Znam takie rozwiedzione małżeństwo, które jednak chodzi do siebie na obiadki lub razem spędza święta.
Kwestia kultury i łagodności? Owszem, trudna, ale jednak świadcząca o obopólnej kulturze.
Ten wpis właśnie dobiega do Dnia Kobiet. Nie ignoruję tego święta, ale to skandal, że nie ma Dnia Mężczyzn. Takie dwa dni obok siebie może by łagodziły to wszystko, o czym wyżej napisałem.