Jadę, jadę…
Wpis dodano: 22 września 2011
I znowu w drogę… Tym razem na warsztaty artystyczne do Gorzowa Wielkopolskiego i Garbicza, czyli w Lubuskie. Te warsztaty też mają swoją dłuższą historię. Organizowane są przez RSTK, a ich pomysłodawca i spiritus movens to Czesław Ganda – człowiek-orkiestra (bo też – nomen omen – muzyk).
Trzy pierwsze dni spędzamy w Gorzowie, potem przenosimy się do wsi Garbicz, a kończymy imprezę znowu w Gorzowie. Jest to swoisty maraton, bowiem trwający do końca września, a więc, Drodzy, nie będzie mnie tu przez jakiś czas.
Są to warsztaty nieszablonowe, bowiem interdyscyplinarne. Jest grupa poetów, grupa malarzy, grupa muzyków i grupa fotografików. Wszystkie te „kółeczka” mają swoje osobne zajęcia, ale każdego wieczora zbieramy się razem i podsumowujemy dzień oraz rozmawiamy o wspólnocie naszych pasji. Integracja integracją, życie towarzyskie – a jakże!, jednak ta osmoza różnych dziedzin sztuki, wzajemne przypatrywanie się naszym warsztatom, problemom, ambicjom – to sprawa wielce pouczająca i wspaniała. W ubiegłym roku szczególnie śledziłem „poczynania dydaktyczne” sławnego Geno Małkowskiego, który prowadził grupę plastyczną – nigdy nie dowiedziałem się aż tyle o tym, co trzeba widzieć na płótnie i jak bardzo podobne jest ono do białej kartki papieru, którą wypełniamy sobą.
Poeci „produkują się” każdego dnia, mają tam swój wewnętrzny konkurs, słuchają wykładów krytycznoliterackich i przychodzą na indywidualne konsultacje, podczas których dowiadują się (mam nadzieję!) o mocnych i słabych stronach swego warsztatu, ba!, swojej „osobowości poetyckiej”. No a muzycy i piosenkarze umilają nam każdy wieczór (i – rzecz jasna – też są przez swoich mistrzów ćwiczeni w rzemiośle).
Ach, jakie by to było wielkie widowisko, gdyby wszystkie te imprezy warsztatowe odbywające się w Polsce skupić w jednym miejscu; zrobić zlot tego typu imprez… Wtedy można byłby zobaczyć, jaką masę stanowimy i siłę. Bezsilność tej siły jest swoiście piękna i w ogóle inna mi się nie marzy 🙂