Jak doceniać poezję?
Wpis dodano: 20 kwietnia 2020
Jak zapewne wiecie moją główną domeną jest recenzowanie tomików poetyckich.
Ile ich ukazuje się obecnie co miesiąc – nikt dokładnie nie wie. Ale wiadomo, że dużo. Ja sporo dostaję od autorów i wydawców. Oczywiście rzucam okiem na wszystkie, ale głównie wyłapuję te, które wydają mi się ciekawsze; które „wpadną mi w oko”. To są kwestie bardzo indywidualne, bowiem każdy krytyk wyłuskuje to, co go zachęci.
Są to bardzo nieostre wybory, bowiem my, krytycy i recenzenci, mamy po prostu rozmaite gusty i preferencje. Ale tak już być musi, bowiem jednak poezja to nie matematyka.
Czy w tym tumulcie dużo tracimy? Osobiście tak, ale de facto nie, bowiem jeśli ja coś pominę, przeoczę, to ktoś inny doceni. Innymi słowy tomiki co najmniej ciekawej klasy będą zauważone.
No więc teraz przyjmijmy, że ciekawi autorzy bywają zauważeni. Dajemy o tym znać! Jednak peleton jest tak obfity, że wielu autorów nie dotrze do nas lub my ich nie „odkryjemy”. Wszakże – jak twierdzę – ktoś inny ich wyłuska.
Ale nie napomknąłem jeszcze, że jednak w tej „stajni Augiasza” jest jeszcze peleton wyższej klasy, czyli czołówka. Autorzy formatu Barana, Brakonieckiego, Dehnela, Dikty, Dudzińskiej, Fietkiewicz, Jurkowskiego, Kassa, Klary, Krynickiego, Machnickiego, Musz, Nowak, Samsela, Szarugi, Świetlickiego, Pawlaka, Rudowicz, Tulika, Wawrzkiewicza, Zdanowicza (i tym podobnych) to już jest owa solidna gildia poetycka, a przecież wielu innych tu nie odnotowałem, bo by mi tuszu do drukarki nie starczyło. No i wciąż dochodzą nowe talenty (dla mnie ostatnio odkryciem była Anna Przybyll z Warszawy).
Róg obfitości? Jak najbardziej! Mamy obecnie dobry czas dla literatury. Nigdy takich plonów nie było. A że jest także pełno książek „byle jakich”, przeciętnych? – przebierać w tym wszystkim możemy do woli; to nic nie szkodzi. Innymi słowy: kręć się, kręć wrzeciono… Czas wszystko przesieje. Nieszczęściem byłoby, gdyby nie przesiewał.