Jeśli „cegła” – to klinkierowa!
Wpis dodano: 31 grudnia 2011
Wrocław stał się miastem dobrze rządzonym, nowoczesnym i modnym. Dawno tam nie byłem, nie mam także bliższych kontaktów z tamtejszym środowiskiem literackim, którego obecnym centrum jest chyba Port Wrocław.
„Mam” za to we Wrocławiu Justynę Paluch. Kiedy w latach 90. prowadziłem w „Wiadomościach Kulturalnych” pocztę literacką (pod kryptonimem Flażolet z Farlandii), Justyna była tam moją częstą „klientką”. Występowała pod pseudonimem Limba. I proszę: dziś pisze „profesjonalnie”, publikuje i oddaje się rozmaitym „działaniom poetyckim”. Przysyła mi od czasu do czasu publikacje wrocławskich autorów, głównie coś, co się nazywa „Cegła”.
„Cegła” ewoluuje od skromnego, przaśnego, amatorskiego pisemka do formuły niezwykle wyrafinowanej edytorsko. Niedawny jej numer (19) to gruba zszywka pocztówek poetyckich opatrzona wspólnym tytułem „Miejsca”. Można sobie każdą z tych pocztówek oderwać i wysłać komuś. Ale szkoda! Szkoda, bo to jest tak pięknie zrobione, że szkoda – i już! Na frontowej stronie każdej pocztówki bardzo ładne zdjęcia „z klimatem”; na odwrotnej wiersz. To jest po prostu antologia. A w niej dopatrywanie się związków kolejnych wierszy z ich ilustracją „widokówkową” tworzy jakby osobną zabawę.
Numer 21 „Cegły” to po prostu ujęte we wspólnej opasce prostokątne karteluszki z wierszami wydrukowanymi na cienkim, ale twardym papierze przypominającym pergamin. Bardzo to proste i bardzo estetyczne. Nietypowe.
Kolejna publikacja to „Lustro” – taki mały „notes” spięty spiralą, w nim znowu wiersz po wierszu, ale wydrukowane w „odbiciu lustrzanym. Nie dają się przeczytać. Jednak na wewnętrznej stronie tylnej okładki jest coś w rodzaju lustra. Można do niego „przyłożyć” dowolną stronę tej „książeczki” i wtedy – w nim – odczytywać teksty. Zabawa, ale w natłoku książek szablonowych – atrakcyjna!
We wszystkich trzech publikacjach dobre, często znane nazwiska. A więc po prostu konsekwentnie realizowane „występy” określonego środowiska. Tym razem równorzędnym partnerem zawartości jest pomysł i kunszt edytorski. Jakiś osobliwy performance w tym wszystkim i poszukiwanie nowych formuł poruszenia czytelniczego zaintrygowania. W zalewie standardów uznaję tego typu ambicje za ładne i uzasadnione, a cała strona estetyczna tych publikacji jest wręcz wzruszająca. Brawo! Cegiełka do cegiełki i ci poeci będą mieli (chyba już mają?) swoją osobną historię, przygodę, fanów oraz dokument, który np. ja sobie odłożę na bibliofilską półkę.