Język czy treść?
Wpis dodano: 16 kwietnia 2015
Czym powinien podbijać nas dobry wiersz? Językiem czy treścią? Moja odpowiedź jest oczywista: jednym i drugim. Język wiersza powinien być niebanalny, charakterystyczny dla każdego autora, pomysłowy, kreatywny, oryginalny – i co tam jeszcze chcecie. Chodzi o to, aby nie był on odbijaniem zastanych kalek, nie był wtórny wobec dykcji zastanych, nie był uzależniony od tego, jak piszą inni autorzy. Największym sukcesem autora jest taki język, po którym go rozpoznamy. Język wnoszący do poezji co najmniej jakiś procent nowej nuty. Często taka „osobność”, nowatorskość, rozpoznawalność języka już daje autorowi sukces. Czyni go właśnie „charakterystycznym”. O to szalenie trudno, więc wymogi nowatorstwa nie są ogromnie wygórowane. Rzadko zdarzają nam się w poezji Norwidy, Leśmiany, Przybosie czy Białoszewscy. Czyli autorzy rozpoznawalni po języku natychmiast.
Ja jestem przeciwny przecenianiu „nowego języka” i uznawanie go za cechę najważniejszą. Za tym walorem musi iść walor treści. Istnieje w literaturoznawstwie termin tzw. świata przedstawionego. Innymi słowy: nie tylko jak, ale i co poeta ma do powiedzenia. Dobry wiersz powinien nas zdobyć nie tylko swoją ekspresją językową, lecz także – najprościej mówiąc – swoją mądrością. Banałowi język awangardy nie pomoże. Dlatego tak wysoko stawiamy Herberta czy Miłosza, że ich wiersze mówiły o sprawach arcyważnych i odkrywały nam sensy oraz wartości wcześniej mało obecne w dyskursie literackim i jego aksjologii. Te wiersze zmieniały nas! Uznaliśmy je za odkrywcze i arcyważne.
W ostatnich latach rozwinęła się poetyka kakofonii językowej. Stylem dominującym jest wielostylistyczność. Do lamusa przeszły tradycyjne gatunki wiersza; dziś jest on sprozaizowany. To mu nie szkodzi, bowiem w takiej formule można pisać pięknie i mądrze. Zresztą formuła ta też bazuje na tradycyjnych tropach językowych – np. metafora wciąż jest królową poezji. Coraz większy problem widzę jednak z treścią. Rzadko spotykam wiersze mądre, poruszające, mające coś istotnego do powiedzenia. WIERSZE WAŻNE. Dominuje swoiste ple-ple, które mnie ani wzrusza, ani porusza. Te rozmaite wiwisekcje egzystencjalne są tak cienkie jak egzystencjalne doświadczenie autorów. Świat poza-egotyczny jakby przestał istnieć. W dzisiejszej poezji jest coraz mniej refleksji historycznej, filozoficznej, etycznej. Kaliber sensu miałki. Ja rozumiem, to dotyczy głównie młodych autorów, więc oni głównie opowiadają swoje zdziwienie światem. Sęk w tym, że to zdziwienie powinno być odkrywcze, a jest na ogół banalne. Mógłbym jednak podać młode nazwiska, które mi zaimponowały. A więc jest możliwa znakomita młoda poezja, ale ona –jak wiadomo – nigdy nie jest masowa.
Patrzę na to wszystko oczywiście ze stoicyzmem. To dobrze, że tak wiele osób pisze. Nikomu to szkody nie przynosi, literaturze też nie. Bo szybko czas przesiewa i odkłada na górne półki te wiersze, które niosą nową ekspresję i nową mądrość. Ale rzeczywistość jest taka jak na polu bitwy: z batalionu żywymi wyjdzie garstka żołnierzy. Idąc do boju, myślimy, że będziemy to my. To dobra wiara, lecz ona wymaga pomocy samemu sobie: trzeba wiedzieć, czy piszę wiersze ważne, czy li tylko mieszczące się w pulpie poetyckiej, jaka nas zalewa.