Języki obce « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Języki obce

Taaak, język lub języki obce warto znać. Możemy wtedy czytać niepolskie gazety, swobodnie rozmawiać za granicą, a nawet czytać niektóre książki w oryginałach. Niby to w życiu nie aż takie ważne, ale jednak przydatne.

         Teraz – w tej kwestii – zafunduję wam pyszną anegdotkę. Otóż pewien Francuz zaczął podrywać pewną Rosjankę i pyta voulez-vous madamme couchet avec moi?, a ona mu odpowiada: Spasiba, ja uże kuszała… Dowcip polega na tym, że couchet po francusku znaczy spać, a ona mu odpowiada: Dziękuję, ja już jadłam. A więc couchet i kuszat’ to dwa zupełnie inne słowa.

         Ładna anegdotka, no nie? Ja umiem posługiwać się dwoma językami obcymi: rosyjskim i angielskim. Nie powiem, że perfekt, ale to, co umiem, to mi zawsze podczas wyjazdów zagranicznych wystarczało. Najlepszy kurs miałem w Nowym Jorku, po którym biegałem przez cały miesiąc od rana do wieczora.

         Jednak czasami myślę sobie, jak cudnie byłoby, abym mógł swobodnie przeczytać np. Braci Karamazow Dostojewskiego, a jeszcze bardziej np. Ulissesa Jamesa Joyce’a, a już ucztą i majstersztykiem byłoby czytanie w oryginale Finnegans Wake tegoż autora. Buddenbrookowie Tomasza Manna też są kuszące w oryginale.

         Ech, łatwo pomarzyć… Ale nie marudźmy… I tak chwała niech będzie osobom, które są zawziętymi czytelnikami. Moja Mama taka była. Biegała przynajmniej dwa razy tygodniowo do biblioteki i co najmniej dwie książki tygodniowo czytała. Nie była czytelniczką wytrawną, ale jednak zagorzałą. Jeszcze, gdy żyła, nie pokazywałem jej moich książek, bo i tak nic by z nich nie zrozumiała. Ale to jednak jej pasja czytania (oraz przykład mojego polonisty) chyba mnie sformatowały.

         Prawdopodobnie z czytelnictwem obecnym nie jest alarmująco źle, ale triumfują tu tzw. czytadła. No i telewizja zapewne przejęła ster. I to lepsze niż nic. Poza tym mamy nowe medium, czyli e-booki. Tak czy owak chciałbym zobaczyć jak to wszystko będzie wyglądało np. za pół wieku.

         W Internecie przeczytałem, że w 2018 roku czytanie przynajmniej jednej książki w ciągu roku zadeklarowało 37% respondentów. To jest – przyznacie – średnio zachwycające. Ale z drugiej strony mamy pocieszenie: czytanie książek nigdy nie wygaśnie. Nawet gdyby z biegiem czasu tylko 25% populacji książki czytało, to dla nich warto pisać!

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP