Kultura Odrodzenia
Wpis dodano: 15 kwietnia 2021
Tak, kultura odrodzenia mogłaby się jeszcze raz odrodzić.
Mam w swych przepastnych książkach dzieło wyjątkowe. Jest to księga Jakóba Burckhardta wydana w Krakowie w 1897 roku i mająca 362 strony (ale to tylko pewna część, bo innych istniejących części już nie posiadam.
Tak sobie teraz tę książkę (księgę!) po raz kolejny kartkuję i zastanawiam się, dlaczego do teraz nikt jej nie kontynuuje (ale niby jak?).
Obecnych naszych książek kulturalnych i literackich mamy sporo, ale podsumowań zasadniczych już niewiele.
Oczywiście w „uniwersyteckiej branży” to wszystko nadal się dzieje, ale nie wylewa się na nasze biurka.
My, zwykli konsumenci czytania literackiego (a zwłaszcza poetyckiego) w tym „sektorze” się poruszamy. Ale zostawiam już na boku te sprawy…
Odrodzenie?!
Ten wyraz zaczyna być szczególnie pożądany, bowiem niewiele z niego korzystamy.
Po pierwsze: gdzie są te „Herberty”, te „Pawlikowskie-Jasnorzewskie”, „Miłosze i Wierzyńscy”, „Szymborskie” i lub na przykład Jan Błoński i Zbigniew Jerzyna…
Oczywiście w ostatnich kilku dekadach spadła na nas lawina tomików.
Czy to dobrze? Ależ tak! Sens jest poważny, choć tkwiący „w zaułku”, ale dzięki temu mamy swój „osobny świat”.
Ja nie zajmuję się prozą, ale domniemam, że w tamtym „cechu” tak samo się dzieje.
Morał? Banalny ale bardzo ważny: warto jest mieć swoje osobne, życiowe hobby, które odradza nas…
15.04.2021