Łacina wiecznie żywa?
Wpis dodano: 27 marca 2020
Łacina to język istniejący od wieków, ale – co ciekawe – jest on w jakiejś mierze martwy. Nie ma już zbiorowości, która łacinę na co dzień stosuje. No, z jednym wyjątkiem: kler jeszcze wciąż ją przywołuje, poza tym w języku medycznym i prawniczym jest ona nadal „wykorzystywana”. To – moim zdaniem – bardzo piękne, bowiem jednak nie zasypaliśmy do dna źródeł naszej kulturowości.
Postanowiłem uzmysłowić wam jak jednak „strzępy” łaciny przeszły do naszego języka codziennego. Oto garść powiedzonek, które na co dzień są w obiegu i zapewne wielu z was je zna:
– ab ovo – od początku…
– alea iacta est – kości zostały rzucone
– art longa, vita brevis – sztuka długa, życie krótkie
– carpe diem – chwytaj dzień!, ciesz się dniem!
– cui bono – na czyją korzyść?
– ecce homo – oto człowiek!
– festina lente – śpiesz się powoli
– mea cupla – moja wina
– memento mori – pamiętaj o śmierci
– o, tempora, o, mores – o, czasy, o obyczaje!
Aby wpisać tu powyższe, popularne sentencje przestudiowałem masę łacińskich powiedzonek. Multum tego, ale najgorsze jest to, że łacina coraz mocniej przechodzi do lamusa. Powiem po „łacińsku”: tempus fugit, czyli: czas ucieka (zapewne jeszcze tylko lekarze łacinę medyczną znają, no i w języku prawniczym ona bywa częściowo przydatna).
Jako student polonistyki miałem „skromną” naukę łaciny. Jednak niewiele z tego zapamiętałem. Mój Ojciec przed wojną chodził do lwowskiego liceum i ćwiczył mnie potem w łacinie. Niewiele mi to dało, a dla nas wszystkich obumieranie łaciny – jak wiele innych rzeczy – to sygnał, że przemieszczamy się w inną, nową rzeczywistość. Czy lepszą? Wszystko jedno, byle nie było gorzej – tym bardziej, że kulturowość się zmienia…