Luksusy postępu « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Luksusy postępu

Kiedy sięgam pamięcią do tyłu, to widzę różne gadżety, które wydają się dzisiaj czymś powszechnym, a wtedy były na wagę złota i zmieniały naszą rzeczywistość. Świat w ciągu jednego życia bardzo się zmienia. Nie myślę tu o polityce, obyczajowości, stylu życia, lecz o przedmiotach. One także wiele w życiu zmieniają. Przypominam sobie na przykład lodówki z lat 60-tych i te teraźniejsze, przypominam sobie poczciwą pralkę „Franię”, którą dziś zastępują pralki do niej nieporównane. Pamiętam stare, solidne ebonitowe telefony stacjonarne i dzisiejsze komórki mobilne… Porównuję mojego seata i dawną syrenką. No, można by tak wymieniać i wymieniać.

Osobiście przeżyłem trzy wydarzenia bardzo w moim życiu ważne. Kiedy byłem jeszcze studentem, ojciec kupił mi w komisie (są jeszcze komisy?, pytam, bo nie wiem…) maszynę do pisania. Ładnego, zgrabnego, nie za dużego Consula. Ach, jak mi koledzy – też piszący wiersze – zazdrościli. Dzisiaj ta maszyna stoi między książkami i pełni rolę zabytkowego eksponatu z innej epoki, bo, oczywiście, od dawna posługuję się komputerem. Drugim epokowym wydarzeniem było kupno Fiata 126p. No, cudny był, czerwony… – cacuszko! Potem miałem trabanta kombi i to była już „limuzyna”…

A trzecie wydarzenie? To było pierwsze, własne, trzypokojowe mieszkanie. W latach 70-tych skarb na wagę złota. Dzisiaj developerzy proszą, błagają, by kupić mieszkanie – możecie mieć takie, jakie chcecie (pod warunkiem, rzecz jasna, że macie forsę).

Ten świat „reistyczny” zmienił się nie do poznania. Podaż rzeczy utylitarnych jest ogromna. Niemal wszystko jakby na wyższym poziomie i ułatwiające nam życie. Świat „luksusów” z epoki mojego dzieciństwa nadawałby się do osobliwego skansenu rzeczy przestarzałych.

Czy z tym nam lepiej? Ależ tak, oczywiście tak! Ale problemy egzystencjalne nie drgnęły z miejsca. Pejzaż postępu nie daje nam ani szczęścia, ani poczucia bezpieczeństwa. Merkantylizacja życia triumfuje, a jeśli zadowala, to w zwodniczy sposób. No więc jest lepiej, czy nie jest? Hm, chyba jest jak zawsze. I zawsze będzie jak zawsze. Dante powiedział: Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy wchodzicie… Ale ja znam z tego wyjście: róbcie to wszystko na wesoło. To pomaga przetrwać!

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP