Mentorzy
Wpis dodano: 15 maja 2020
Dawnymi czasy w naszej przestrzeni literackiej byli mentorzy. Mentor to ktoś przewyższający nas wiedzą i dużym autorytetem. Ich podziwialiśmy, od nich wiele się uczyliśmy.
Moi dwaj najcenniejsi mentorzy to byli Piotr Kuncewicz i Andrzej K. Waśkiewicz. I oczywiście Henryk Bereza. Niestety nikt z nich już nie żyje. A ja byłem z nimi zaprzyjaźniony i w jakiejś mierze miałem się za ich niedoścignionego terminatora. Obecnie jeszcze wielki szacunek żywię wobec Janusza Drzewuckiego i Anny Łozowskiej-Patynowskiej. Także Leszek Bugajski to wielce „solidna firma” (ale on zajmuje się wyłącznie prozą).
Coraz częściej rozglądam się za ich kontynuatorami. Mleko poezji rozlewa się wielką falą, lecz mentorów ubywa. A szkoda, bo mogliśmy się od nich uczyć i zazdrościć ich wiedzy.
Krytycy literaccy są na wagę złota, jednak obecnie w tej gildii autorytetów nie ma zbyt wielu. Zapewne będą się jeszcze pojawiali zdolni i uczeni w tej „branży”, ale znak zapytania brzmi tak: czy ich format będzie dościgał tych, których powyżej to wychwalam?
Może niepotrzebnie załamuję tu z lekka dłonie? Przecież w każdym nowym pokoleniu pojawiają się talenty. I zapewne tak będzie zawsze. Literatura nie umiera. Literatura się przekształca. Ja już wielu zmian nie doczekam, ale wy śledźcie nowe dykcje literatury – ona wciąż się zmienia. I to jest coś arcyciekawego!
Może być i tak, że pojawi się marazm oraz spadek żywiołu literackiego. Nie do końca w to wierzę, jednak jest to możliwe. Obym nie doczekał tego czasu. Wszyscy trzymajmy kciuki, że jeśli nie będzie kiepsko, to niech będzie przynajmniej tak, jak jest teraz. I może pojawią się nowi mentorzy, którzy podtrzymają to, co mamy, a nawet podniosą poprzeczkę literatury.