Mój blog
Wpis dodano: 14 maja 2018
Blog, który w tym miejscu prowadzę, narodził się 8 marca 2005 roku, a więc ponad 13 lat temu. Pisałem wtedy: Witam! Ten blog będzie rodzajem nieregularnego dziennika. Bardziej Gombrowiczowskiego niż pensjonarskiego. Mam nadzieję, że ożywi tę witrynę. Zastąpi mi w jakimś sensie własną gazetę, jakiej nigdy nie miałem. No, zobaczymy… Zapraszam!
No, z tym Gombrowiczem to pojechałem po bandzie, bo gdzie mi do niego, ale z grubsza zrozumcie, o co mi chodziło…
Ten pierwszy blog zamknąłem 12 stycznia 2011 i z dnia na dzień kontynuowałem blog nr 2, który w tej chwili czytacie. W zasadzie można by to zlać w całość, a więc mamy owe 13 lat mojego konsekwentnego blogowania.
Ile dotychczas było wpisów? Nie wiem, nie mam ochoty liczyć – ale dużo, bo konsekwentnie umieszczam dwa wpisy w jednym tygodniu. Tak czy owak na dzień dzisiejszy oba połączone blogi liczą niemal 930 stron (czcionka 14-to punktowa w maszynopisie), czyli sporo tego… Systematyczność pisania układa się w obfitość.
Zdarzały się tu różne refleksje, wywody, komentarze – od literackich począwszy, poprzez – nazwijmy je – „życiowe”, po relacje z wydarzeń kulturalnych, a ostatnio co nieco politycznych.
Prowadzenie dziennika zostało wymyślone już dawno. W gruncie rzeczy blog nie jest niczym innym jak dziennikiem. Ale po cholerę to mi i komukolwiek? Nie mam na to pytanie odpowiedzi, a jeśli już, to jest tylko jedna: od młodości „siedziałem w literaturze”. Wychodziło mi to lepiej lub gorzej, ale innej alternatywy życiowej nie miałem. Pisanie jest namiętnością, zwierzeniem, relacją… W zasadzie treścią życia. Owszem, pracowałem (bo jakże by inaczej?), ale to też była praca poniekąd literacka (w tygodnikach, miesięcznikach).
Pisanie nie jest pracą. Pisanie jest nałogiem. Mimo to trzeba twardo stąpać po ziemi i strzec się, żeby żyć normalnie i nie daj Bóg narcystycznie. Bowiem oszołomstwo pisarskie to ciężka choroba, często przynosząca satysfakcję, lecz dalece wyłudzoną na samym sobie.