Opalałem się z Opalem « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Opalałem się z Opalem

Byłem na początku sierpnia po raz kolejny w Szczecinku na zaproszenie grupy poetyckiej „Opal”. Grupa istnieje już dziesięć lat i skupia kilkanaście sympatycznych poetów. Jedni bardziej „profesjonalni”, inni bardziej „amatorscy”, więc ich zaistnienie publiczne zapewne będzie się toczyło różnymi losami, ale najważniejsze, że jest to grono pasjonatów, które żyje w przyjaźni, spotyka się regularnie raz w tygodniu i wypełnia sobie życie pisaniem.

Liderką „Opalu” jest Krysia Mazur, która pracuje od lat w szczecineckiej Samorządowej Agencji Promocji Kultury, a więc daje bazę i dach nad głową temu gronu. Niebawem już wszyscy członkowie grupy będą mieli tomiki (niektórzy już mają), gdyż SAPiK dotuje ich wydanie. Przywiozłem do domu książki Michała Filipowskiego, Barbary Filipowskiej, Małgorzaty Góralskiej, Leonarda Jaworskiego, Janusza Piotra Kowalkowskiego, Krystyny Kopkiewicz, Krystyny Marii Krzyżanowskiej, Liliany Prokopiak, Piotra Prokopiaka i Jadwigi Siemionko. Pozostali autorzy czekają na swoją niedługą kolejkę.

Mieliśmy warsztaty w SAPiKu i na łonie przyrody, na tyłach uroczej leśniczówki Pana leśniczego Dariusza Powęzki (którego Mama, Pani Teresa Powęzka, też jest poetką z „Opalu” – jej epigramaty oceniam bardzo wysoko). Należą się wielkie podziękowania za tę gościnę!

Tak więc cudowny brzęk filiżanek z kawą mieszał się z odgłosami natury, słońce operowało rozgrzane poezją, a wiersze fruwały w powietrzu jak jaskółki. To jeden z moich najmilszych wyjazdów tego typu. Załączam poniżej zdjęcie nasze wspólne.

Z tego grona zapewne już pięć osób plasuje się w owej „profesjonalnej” klasyfikacji: Krysia Mazur, Michał Filipowicz oraz małżeńska para poetycka Prokopiaków, jak i wspomniana Pani Powęzka. Widzę szansę przed kilkoma innymi, mają dobre teksty; pytanie – jak zwykle – to samo: jakim sposobem uda im się wejść w obieg ogólnopolski? Tu nie ma recepty, tu nie ma reguł. Jednak, moim zdaniem, to sprawa drugorzędna – pisanie, jeśli nawet pozostaje w sferze prywatnego hobby, to jakby „nowe, drugie życie”. Nie trzeba śnić o sławie, to zresztą bardzo frustrujące i wyniszczające; dobrze, jeśli pasja jest autentyczna i daje radość sama przez się. W „Opalu” czułem tego ducha i to mi się bardzo podoba… Lubię taki klimat i cenię takich ludzi. Oby czerpali nadal radość ze swej wspólnoty w rzemiośle słowa!

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP