Państwo to my! « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Państwo to my!

Daniel Passent w jednym z ostatnich swoich felietonów napisał: Urąganie na państwo polskie należy dziś do dobrego tonu. Na każdym kroku widać i słychać narzekania na państwo. Pluskwy w pociągu – państwo. Psie odchody na ulicy – państwo. Dziura w moście – państwo. Biblioteki padają – państwo. Brakuje miejsc w przedszkolach – państwo. Bezrobocie rośnie – państwo. Sprawy w sądach wloką się latami – państwo. Spada dzietność – państwo. Wraku jak nie ma, tak nie ma – państwo. Medali na igrzyskach w Londynie mało – państwo. Zastanawiam się, czy można wszystko zwalać na państwo, czy to aby nie jest spuścizna po czasach, kiedy państwo odpowiadało nawet za brak papieru higienicznego. Niepodległe, suwerenne, demokratyczne, rozwijające się, przeżywające najlepszy okres od stuleci – to też jest nasze państwo. Nie wszystko co złe można zwalać na państwo.

Całkowicie podpisuję się pod zdaniem Daniela Passenta. Ostatnimi czasy czytałem sporo wypowiedzi w tonie histerycznych lamentacji nad upadkiem kultury w ostatnich dwóch dekadach. Diagnozy tej nie podzielam, bowiem w życiu literackim, wydawniczym, teatralnym, muzycznym, kinematograficznym i jakim tam chcecie dzieje się naprawdę wiele ciekawych rzeczy. Malkontenci życzą sobie jeszcze, żeby państwo spowodowało, by naród w tym wszystkim gremialnie uczestniczył. W Ministerstwie Kultury powinien być departament niosący kaganek poezji między nieświadomych. Itd.

Moim zdaniem, kto chce kultury – ten ją ma. I sporo różnych ofert pojawia się bez jakiegokolwiek udziału państwa, bo nie do wszystkiego jest ono ludziom potrzebne.

Ostatni z brzegu przykład. Pisałem tu, że jadę do Kalisza na promocję tomu wierszy Melanii Fogelbaum Drzwi otwarte na oścież. Książka ta ukazała się z inicjatywy Marka Piechockiego i mojej. W Kaliszu wieczór jej poświęcony zorganizowało nieocenione Stowarzyszenie „Łyżka Mleka”, będące tworem kilkunastu pasjonatów, ale – co najciekawsze – niemała sala Miejskiego Centrum Kultury była wypchana po brzegi ludźmi, pękała w szwach. Jeśli było gdzieś państwo, to daleko i dyskretnie, i nie ono wymyśliło czy spowodowało tę imprezę.

Jestem za ruchem autentycznym, społecznościowym, spontanicznym. Państwo mi nie musi pomagać, wystarczy, żeby mi nie przeszkadzało. Uprawiam literaturę. I jak na razie nie zauważyłem, że przeszkadza mi to robić.

I powtarzam po raz kolejny: ci, którzy do kultury się nie garną, nie są gorsi. Żyją i interesują się czym innym. Może wkurzeni są na nas, że zajmujemy się sztuką? Spróbujmy ich zrozumieć: oni też mają swoje racje. Nie stawiajmy naszych w pępku świata!

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP