Pisz powoli « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Pisz powoli

Rozmaite są narowy pisania. Niektórym przychodzi to łatwo: pomysł wyskoczy im w głowie i już powstaje wiersz. Jedni taki wiersz natychmiast z entuzjazmem drukują, inni odkładają go na bok i czasem powoli ten wiersz cyzelują, dopieszczają. To jest kwestią temperamentu.

         Kiedy już uzbiera nam się tych wierszy, to myślimy o tomiku. Tu konieczna jest zasada, aby te wiersze nie były od Sasa do lasa. Dobry tomik „trzyma się kupy”, a więc jest tematycznie i językowo zwarty. Następny może już być „z innej beczki”, oby tylko trzymał się wymyślonego pomysłu. I, rzecz jasna, nie powinniśmy każdy tomik tworzyć w zupełnie innej konwencji (choć z biegiem lat te nasze konwencje ewoluują).

         Niemniej jednak jeśli wpadną wam w ręce wiersze poety niepodpisanego, a pomyślicie sobie: „tak, to musi być Jasio Kowalski” – to bingo! Nie ma większej nagrody dla poety niż być rozpoznawalnym.

         Poeta rozpoznawalny ma coś takiego, co go znamionuje. A już zupełnym sukcesem jest wymyślenie własnej dykcji. I tak powoli ewoluuje poezja.

         Czy musi ewoluować? Hm, może, lecz nie musi, ale siła przemian jest nieubłagalna. To jest coś absolutnie ważnego, bo wyobraźcie sobie jak wyglądałaby poezja przez dekady identycznej dykcji.

         Rzecz jasna opisuję tu zwyczajną oczywistość. Wszystko ewoluuje, zmienia się, przychodzą nowe mody i nowe pomysły. Jednak te przemiany są cudowne i ciekawe. Gdybyśmy zatrzymali się – powiedzmy – na Tetmajerze, to do tej pory pisalibyśmy tamtą dykcją, a nie nową.

         No, ale zaczynam już konfabulować oczywistości. Więc apeluję do was: wymyślajcie co się da! Byle po swojemu i byle ta „swojskość” popychała wciąż do przodu literaturę.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP