Pod Mysią Wieżą…
Wpis dodano: 8 września 2011
Wjeżdżam dzisiaj do Kruszwicy. A ściślej do Kobylnik tuż za jej opłotkami, gdzie jest malowniczy, popruski pałacyk, otoczony pięknym, dużym parkiem… To tam odbywają się Ogólnopolskie Literackie Spotkania Pokoleń. W tym roku to już XXIII edycja tej imprezy. Są to przede wszystkim warsztaty poetyckie, którym towarzyszą inne atrakcje.
Spotkania organizuje bydgoski WOK i wspaniała, niezastąpiona Krysia Wulert, którą na miejscu wspierają władze Kruszwicy i osobiście Madzia Jagiełłowicz – postać „odjazdowa”. Krysia i Madzia – to dusze tej imprezy! Ja już po raz szósty, a może ósmy (nie pamiętam!) prowadzę te warsztaty. Towarzyszyli mi w poprzednich latach tacy poeci, jak Stefan Jurkowski, Zdzisław Łączkowski, Marek Wawrzkiewicz, Bohdan Zadura; w tym roku – Józef Baran. Będzie jak zwykle Janina Sikorska, szefowa Muzeum im. Kasprowicza w Inowrocławiu (nazywana „ostatnią kobietą Przybyszewskiego”) i Andrzej Antczak (po kądzieli spowinowacony z Janem Kasprowiczem), który uczy sztuki czytania wierszy. Pójdziemy także do amfiteatru pod Mysią Wieżę, gdzie specjalnie dla nas da koncert Tadeusz Woźniak. Ale gros czasu spędzimy, oczywiście, na analizowaniu tekstów poetyckich i dysputach o literaturze.
Jednak największym skarbem Spotkań są ludzie. Przyjeżdża tam zawsze około 35 poetów, wyłonionych z eliminacji konkursowej. Każdego roku jest trochę nowych osób, ale gros to starzy bywalcy. To oni stanowią fundament tej „kobylnickiej rodziny” – to grono jest wielce zaprzyjaźnione, zażyłe i ogromnie sympatyczne. Poznałem tu Mateusza Bruckiego, Hanię Diktę, Tadzia Kolańczyka, Katarzynę Krenz, Zosię Mikułę, Małgosię Pietrzak, Sławka Płatka, Grażynę Rochnę, Krysię Woźniak, Alicję Rzepecką, Małgosię Szwedę, Agnieszkę Tomczyszyn-Harasymowicz, Katarzynę Zając, Majkę Żywicką-Luckner… A z wcześniej mi znanych przyjeżdżali m.in.: Jurek Fryckowski, Ela Galoch, Beata Klary, Dorota Ryst… Zapewne znacie większość tych nazwisk, a jeśli nie – to jeszcze o nich usłyszycie!
Cieszę się… To jest miejsce i środowisko, w którym czuję się dobrze, a poeci chyba ze mną, skoro już tyle razy z rzędu zapraszają mnie do tej roboty, a raczej do wspaniałej towarzysko-poetyckiej biesiady…