Pomoralizujmy… « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Pomoralizujmy…

Jeden z morałów katolickich głosi: kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Trudna sprawa! Wszystkich bliźnich nie da się kochać, choć byśmy byli łagodnymi barankami. Ja chyba jestem facetem dobrodusznym i jadu mam w sobie niewiele. Ale są wyjątki: Józia uważam za skurwysyna, Jasiowi ręki nie podam, a o Halince mam jak najgorsze zdanie. No to jak ich kochać?

Jest chyba jedno najrozsądniejsze wyjście: zachować te emocje dla siebie, a Józia, Jasia i Halinkę omijać szerokim łukiem. Przecież towarzystwo sobie dobieramy; nie jesteśmy na nie skazani.

Do czego piję? Do charakterów toksycznych. Tacy żyją nienawiścią (częstokroć nieświadomą lub traktowaną jako postawa słuszna) i nie ustaną, zanim nie zdołują adwersarza lub przeciwnika. Ich moralność „wzmacnia się” jeśli napiętnują niemoralność innych. No, rzeczywiście zdarza się, że nie możemy wobec pewnych postaw i uczynków przejść obojętnie, ale patologia zaczyna się wtedy, gdy czynimy z tego misję swojego życia.

W naszym środowisku literackim mamy tego przykłady. O sytuacji na forach pisałem już chyba wielokrotnie. Druga sekta to recenzenci-zoile. Oczywiście recenzent ma prawo, a może nawet obowiązek napisać, że tomik Halinki jest zły; problem w tym, jak to napisze. Oceny merytoryczne nie powinny zmieniać się w napastliwe czy szydercze. Poza tym recenzenci nie powinni być funkcjonariuszami własnej dykcji. Dobry krytyk raczej nie powinien wychwalać tylko tego, co sam preferuje. Powinien umieć ocenić, a jak trzeba to docenić rozmaite poetyki i stylistyki. No, można by taki dekalog rozmaitych uniwersaliów i powściągliwości ułożyć… Ale, jak wiadomo, dekalogi najlepiej czują się na papierze. Cała reszta to nasza pokręcona psychika, która im bardziej czujemy się mądrym i dobrotliwym, tym bardziej oddala nas od tych deficytowych walorów.

Na zakończenie przypomnę Desideratę Maxa Ehrmanna:

Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu. Pamiętaj jaki spokój można znaleźć w ciszy. Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego, co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść. Jeżeli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie. Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach, świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przysłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu. Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wielkiej oschłości jest ona wieczna jak trawa. Przyjmuj pogodnie to, co lata przynoszą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Jesteś dzieckiem wszechświata: nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki, jaki być powinien. Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek sądzisz o jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twoje pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swoją duszą. Z całym tym zakłamaniem, znojem i rozwianymi nadziejami ciągle jeszcze ten świat jest piękny… Bądź sobą. Dąż do szczęścia.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP