Ponure czasy
Wpis dodano: 21 stycznia 2019
Poprzedni tydzień był okropny. Co najmniej z dwóch powodów: zamordowany został prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, a Jurek Owsiak wahał się czy nadal ma prowadzić Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Co się dzieje? Otóż ja w tym miejscu sporo już razy marudziłem, że „źle się dzieje w Państwie Polskim”. Prorokiem nie byłem i nie jestem, ale widzę, że tę aurę przyniosły ostatnie lata. Oczywiście wcześniej też Polska nie była idylliczna, jednak nie aż tak bardzo podzielona i sfrustrowana. Gdyby jeszcze tąpnęła gospodarka, to uciekajmy na Madagaskar.
Morderstwo Prezydenta Gdańska jest niewyobrażalne. A jednak…
Umrzemy wszyscy. Ale co innego, gdy umiera dziecko, gdy cię powali ciężka choroba, gdy zginiemy w wypadku czy popełnimy samobójstwo. Jednak być ofiarą tak okrutnej zbrodni – to niebywałe! Tysiące, tysiące gdańszczan manifestowało i odprowadzało Prezydenta do Bazyliki Mariackiej, gdzie spoczął na zawsze. Może pociecha w tym, że społeczeństwo się skonsoliduje i opamięta? W Gdańsku widać było milionową solidarność obywateli.
W zasadzie nie mamy dziś klasy politycznej, która mądrze i skutecznie pracowałaby pro publico bono. Lepszego czasu jak na razie nie widać. A więc co będzie, gdy czas obecny będzie się nadal pogarszał?
Ktoś (nie pamiętam kto) powiedział w TV, że Polsce jest potrzebna jedność w różnorodności. Bardzo mądre zdanie. Sęk w tym, że jak na razie nie tylko nie ma jedności, lecz eskalują się podziały. Gdyby założyć czarny scenariusz, to będzie trzęsienie ziemi. Janina Ochojska celnie powiedziała, że panoszy się atak na wartości. Tu gdzieś jest sedno całej sprawy: wartości podupadają! A koszty tej degrengolady mogą być okropne.
Niestety nie widać, aby nadjeżdżał zbawiciel na białym koniu. Schetyna, Kaczyński?… He, he… Ja za jedynego polityka, który mógłby cos wskórać, uważam Donalda Tuska, ale, po pierwsze, czy by zechciał, a po drugie, jaka nagonka na niego by się rozpętała?
No i jest jeszcze jeden problem „ponadpolski”. Otóż w całej Europie coś zgrzyta. Coś się wypaliło, coś się zamuliło. Nadeszła niemal wszędzie „zła pogoda”, bezczelnie nazywana „lepszą zmianą”. Taka sinusoida lepszego i gorszego jest w historiozofii znana. Stronami deszcze, stronami pogoda – jak pisał Iwaszkiewicz. W tym obecnym, naszym czasie zaczęły ginąć etosy. Właśnie prezydent Adamowicz był ich wzorem. I bez wątpienia wciąż między nami nadal są ludzie dobrej woli, mądrzy, wspaniali. Czy w końcu dojdą do głosu? Owszem, dojdą, ale będą musieli zacząć od wielkiego sprzątania Polski.