Pory roku, pory życia « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Pory roku, pory życia

Widzę, że przegapiłem ważny dzień. Pierwszy dzień wiosny! Według Wikipedii ten dzień obchodzony jest w dniu równonocy wiosennej, który najczęściej przypada w dniu 21 marca lub dnia poprzedniego, lub następnego, w zależności ,gdzie jest obserwowana. Któryś z poetów (nie mogę sobie przypomnieć, który, ale to chyba zapomniany dziś Aleksander Migo) popełnił przed laty z tej okazji taki oto wierszyk:

  • Wyszłem na podwórze,
  • spojrzałem ku górze,
  • dech zatkało mi w piersi,
  • to oni, skowronki, przylecieli pierwsi.

Pyszne, no nie? I to „wyszłem” jakie wyrafinowane! I ten zachwyt budzącą się po zimie wiosenną aurą. Radość wiosny zawsze wbija nas w euforię. Julian Przyboś – jak chyba niedawno tu wspominałem – przez pewien czas regularnie witał wiosnę wierszem. A w ogóle to motywy dionizyjskie wiekami wypełniały refleksję poetycką i egzystencjalną. Nie dałbym głowy, że w poezji dominują motywy letnie i zimowe. Chyba jednak wiosenne, a zaraz potem jesienne. Wszystkie cztery pory roku docenił tylko Vivaldi.

Ja stałem się już zdecydowanie „jesienny”. Dech w piersi zatyka mi zadyszka. O zimie w ogóle staram się nie myśleć – ona nastanie za Grubą Krechą, która każdego dopadnie. Zimą umieją cieszyć się przede wszystkim dzieci i narciarze, ale im w głowie tylko bezproduktywne i niegodne filozofa baraszkowanie na śniegu. Brrrrrr…

Tak czy owak wiosna przecudną jest! Więcej słońca, więcej zieleni, więcej błękitu nad głową. Ruja i poróbstwo w ptasich gniazdach. I damska kibić jakby lepiej widoczna na ulicach. Na letnich plażach nudystów to już nie to! Tam wszystko oczywiste, a wiosną jeszcze dominuje domysł. Domysł zaś w wielu kwestiach jest ciekawszy niż naga prawda. Domysł inspiruje, prawda przesądza. A co przesądzone, to dopowiedziane. Niedopowiedzenia zaś bywają życiowym skarbem. Podtrzymują ciekawość, a ona jest zawsze afrodyzjakiem czy to hedonistycznym, czy intelektualnym.

Zastanawiam się nad swoją „ciekawością”. Mam jej coraz mniej. Moja „ciekawość” staje się obsesyjna tylko w jednej kwestii: czy woda w Styksie jest ciepła czy zimna? Rwąca czy łagodna? Obawiam się, że jej główną cechą jest gaszenie pragnienia witalnego.

Ale co ja tu plotę? Wiosna przyszła! Skowronki przylatują, panienki podfruwają, mój syn się w czerwcu żeni… Może zostanę dziadkiem? Hm, w sensie poza-prokreacyjnym już nim się czuję. No bo popatrzcie: takie pierdoły tu wypisuję, zamiast myśleć o tym, że adekwatne podbudowanie esencjonalnych antagonizmów dekonfliktuje metodologiczny lęk przed solipsystycznym zwyrodnieniem. Nie rozumiecie tego zdania? Ja też nie, ale to znaczy, że wiosna jednak potrafi zaszumieć w głowie nawet dziadkowi.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP