Rozdziobią nas kruki, wrony
Wpis dodano: 2 marca 2011
W Internecie ciekawa wiadomość… 26-letnia Amerykanka, Amanda Hocking, autorka 19 książek dla nastolatek, 11 z tych pozycji sprzedała w formie e-booków poprzez sieć Amazon. Jak dotąd książki te rozeszły się w łącznym nakładzie 900 tysięcy egzemplarzy – były tanio sprzedawane (od 99 centów do 3 dolarów za egzemplarz). Amazon stosuje taką taktykę: gdy książki kosztują powyżej 3 dolarów, autor dostaje 30% zysku, zaś gdy są tańsze – aż 70% zysku. Ale tańsza książka to większy zbyt, rzecz jasna.
Przy tak dobrze kupowanych nakładach Amanda zarobiła krocie, godząc się na ten drugi wariant.
Ponoć obecnie w USA tylko 24% bestsellerów to książki „papierowe”, nieporównywalnie droższe tak w produkcji, jak w zbycie. Reszta to właśnie e-booki – tanie i idące jak świeże bułeczki.
Oczywiście, należy mieć niemal pewność, że książki Amandy to typowa „literatura masowa”, popularna i trafiająca w język i modę nastolatków, niemniej jednak ten casus jest pouczający.
Moim zdaniem, to ciekawy sygnał, w jaką stronę zmierza rynek książki. Chcemy czy nie, tak to będzie niebawem wyglądać i u nas. Moje pokolenie będzie się oburzać, ale generacja mego syna – już nie. A jej dzieci z kolei zastaną takie środowisko księgarskie i marketingowe jako coś naturalnego i zwyczajnego. Możemy więc sobie gadać, co tam chcemy, a świat zmienia się tak, jak jest mu wygodnie i „po drodze”. Nasze tradycyjne biblioteki staną się „muzeami książki”.
I nie ma się o co kłócić, nie ma się co martwić. Jeśli już, to tylko o to, aby kultury literackiej nie kształtował czysty marketing, żeby nasze poważne powieści, tomiki poetyckie, książki eseistyczne, sprzedawane za – powiedzmy – 6 zł w sieci, miały takie wzięcie jak czytadła Pani Hocking. W tym zmartwieniu śpi kruk, który kracze i wrona, która skrzeczy. Mogą wykrakać, weskrzeczeć!