Skandaliści « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Skandaliści

Przygotowuję do publikacji kolejną książkę. Będzie nosiła tytuł Moje podróże literackie. To wybór tekstów z różnych lat. Główna część pokrywa się dosłownie z tytułem książki. Jeździłem dużo, poznałem wielu ludzi literatury, uczestniczyłem w wielu imprezach, a więc miałem o czym pisać…

Tylko ostatnia część tej książki jest ewidentnie krytycznoliteracka. Tu opisywałem różne kwestie, a m.in. zahaczyłem także o „skandalistów”. Ciekawe zjawisko: istniała, a być może nadal istnieje garstka autorów, którzy chcą zaszokować. Do historii tego zjawiska przejdzie chyba Zbigniew Sajnóg (no, nie on jeden), który w 1992 roku w poczytnym tamtymi czasy periodyku „bruLion” zamieścił wiersz pt. Flupy z pizdy. Oto on: – mam flupy – usłyszałem / od dziewczyny i myślę: co? / – co? – pytam / – no, leci mi z pizdy.

Liryczny wierszyk, przyznacie… Szumu narobił, ale o Sajnógu jakoś od lat cicho.

Literatura obsceniczna to w końcu nic nowego. Myślę, że z Garagantui i Pantagruela – powieści napisanej w połowie XVI wieku przez Francois Rabelais’go – wzięła się na dobre późniejsza, niemała, garść literatury obscenicznej. W formie ekstremalnej: pornograficznej. Ale istnieje porno i porno. Rabelais został klasykiem, Sajnóg chyba nie. Kiedy na przykład czytamy świństewka markiza de Sade, to jednak mamy do czynienia z literaturą. Czy literaturą są flupy Sajnóga? No, co byście nie myśleli, to są. Jednak to literatura z cyklu „pożal się Boże”.

No więc właśnie wszystko sprowadza się do waloru literackiego. Dzisiaj nie ma już tabu. Dzisiaj można pisać absolutnie o wszystkim i to „jadąc po bandzie”. Ale są skandaliści-geniusze i skandaliści-grafomani. Wielu autorów „świntuszyło” i nieźle zapisało się w historii literatury. Ha! być „cudownym świntuchem” to dar z nieba.

Sprawa, jak zwykle, sprowadza się do wyobraźni i oryginalności literackiej. To tak jak z facetami, którzy klną. Większość robi to wulgarnie, ale znam kolegów, którzy „klną uroczo”. Pytanie: czy w ogóle można kląć uroczo? Ano można, można, jednak druga strona medalu tkwi także w naszej pruderii, w żywiole hedonistycznym, w poczuciu humoru. Tak czy owak literatura obsceniczna zyskała sobie prawo obywatelstwa. I znów wszystko zależy od talentu, polotu i rzekłbym – przepraszam za słowo – „wdzięku”.

Pewnym fenomenem jest, że po tylu wiekach świntuszenia pruderia miewa się dobrze. Ale to kwestia wychowania i przekonań. Czy to powinno dziwić? Być może w jakiejś mierze tak. Ale z drugiej strony nie jesteśmy i nie musimy być tacy sami. Wstydliwość ludzka ma różne miary i narowy. Hucpa hedonistyczna także. Sajnóg zabłysnął na chwilę i przygasł. No więc chyba nie ma problemu – niech każdy pisze i czyta co chce. W literaturze każdy znajdzie dla siebie to, co mu odpowiada. Jestem za liberalizmem!

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP