Staff radzi…
Wpis dodano: 8 lutego 2011
Jeden z krytyków codziennie – jak wyczytałem w Internecie – zasiada przy stoliku w pewnej rzeszowskiej kawiarni i udziela bezpłatnie porad warsztatowych poetom. A w warszawskim metrze na wielkich ekranach pojawiają się już każdego dnia wiersze autorów z całej Polski… To wszystko mi się podoba. W końcu widać jakieś próby wyjścia z undergroundu i „zaatakowania” ludzi sztuką bądź co bądź „niemasową”. Te kropelki będą drążyły jakąś skałę i choć spektakularnych sukcesów się nie spodziewam, to drobnych – tak.
Zastanowienia wymaga sama formuła współczesnej poezji. To, do jakiego stopnia jest ona jednak komunikatywna. Rzecz jasna, jestem za nowatorstwem, oryginalnością, poszukiwaniem nowego języka, nowego modelu ekspresji. Gdzieś istnieje jednak granica takiego „szyfru językowego”, który nie przebije się do odbiorców, a poziom jego skomplikowania trafi na martwa ścianę percepcji.
Ostatnio zetknąłem się z osobliwym „szyfrem”. Opiniowałem wiersz młodego poety na jednym z portali. Autor w ślad za tym przysłał mi maila, z którego wynikało, że nie dotarłem do sedna sprawy, gdyż ten wiersz to „raki”. Takie „raki”, jakie pisywał Kochanowski – tzn. wersy czytane wstecz „odwracają” tekst w „drugą stronę sensu”. Jakem obeznany w teorii i praktyce – nigdy bym na to nie wpadł. Nie przyszłoby mi do głowy takie przeczytanie jakiegokolwiek współczesnego wiersza. Nie widzę też sensu – poza osobliwą zabawą – takiego pisania. Toteż odpowiedziałem autorowi, by zrezygnował z bawienia się w łamigłówki i wziął się do pisania jasnych, prostych – co nie znaczy prostackich – wierszy.
To jest właśnie przykład „kombinowania pod górkę”. Po co? Wiersz – według recepty Leopolda Staffa – powinien być prosty jak podanie ręki i jasny jak spojrzenie w oczy. Co nie znaczy: tradycyjny. Taką prostotę można na przykład – o dziwo! – znaleźć u Białoszewskiego. Gdzieś jednak leży granica wszelkiego „szyfrowania”, po przekroczeniu której już nikt poza nami jej nie przekroczy. A potem się dziwimy, że ludzie nie czytają poezji…