Stan ponurej degrengolady
Wpis dodano: 26 października 2018
W Nocy listopadowej Wyspiańskiego pada to znane zdanie: Listopad dla Polaków niebezpieczna pora… Obecnie nie da się w żaden sposób porównać tamtych wydarzeń historycznych z dzisiejszymi, a poza tym już chyba każdy polski miesiąc dźwiga na karku jakiś historyczny wstyd i traumę.
Ja pierwszy raz doznałem „historycznego wstrząsu” w roku 1968. Byłem wtedy świeżo upieczonym studentem warszawskiej polonistyki; byłem w tym tłumie studentów protestującym na terenie Uniwersytetu Warszawskiego i na Krakowskim Przedmieściu. Dzisiaj wiem, że niewiele z tego rozumiałem, a potem – z biegiem czasu – już się przyzwyczaiłem do ulicznych protestów.
Bywały lata ciche, jednak co jakiś czas obywatele w słusznych sprawach wychodzili na ulice. Jednak obecnie manifestacje uliczne (zwłaszcza w dużych miastach) prześcigają chyba tamte, dawniejsze. Te stałe tłumy przed warszawskim Sądem Najwyższym były w bieżącym roku imponujące. Zauważcie jednak, że obecna władza niewiele sobie z tego robi. Owszem, są aresztowania, są mandaty i sankcje, jednak restrykcje niewiele już bywają skuteczne. Wydaje się nawet, że policja z niesmakiem czyni swoje obowiązki i zapewne sporo policjantów wykonuje polecenia z ogromnym dyskomfortem moralnym.
Kiedy to wszystko wygaśnie? Ano chyba wtedy kiedy „lepszą zmianę” zastąpi kolejna „bardziej lepsza zmiana”. Dziwię się, że obecnej władzy brak wyobraźni – przecież wiadomo, jak osądzi ten czas historia. Jednak wciąż swoją siłę ma powiedzonko „po nas tylko potop”. Ech, co za koszmarna wiara we własną rację i siłę.
Na wierzch wychodzi też coraz częściej pazerność klasy biznesowej. Media aż huczą o skali przekrętów biznesowych i okradaniu Polski. Hulaj dusza! Nawet dyrektor któregoś z teatrów wypłacił sam sobie ponad 100 tys. zł. Wszystko to zostanie zapisane w historii jako okres degrengolady politycznej i finansowej. Wszystko to będzie mrocznym rozdziałem ostatnich lat.
Może nasze wnuki wejdą w lepszy czas? Oby to stało się jak najszybciej!