Starość też radość « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Starość też radość

         Pozwólcie, że zacznę od Kochanowskiego. Pamiętacie ten jego wierszyk pt. Do dziewki? Przypomnę wam: Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa, / Z twoją rumianą twarzą moja broda siwa / Zgodzi się znamienicie; patrz, gdy wieniec wiją, / Że pospolicie sadzą przy różej leliją. / Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa, / Serceć jeszcze niestare, chociaż broda siwa; / Choć u mnie broda siwa, jeszczem niezganiony, / Czosnek ma głowę białą, a ogon zielony.

         Ech, siwieć już zacząłem. A z tą zielonością nie jest jeszcze tak źle, chociaż przed laty była bardziej wybujała.

         Przychodzi taki okres w życiu, kiedy powoli wycofujemy się z dawnej aktywności. W mojej branży pisarskiej możemy jeszcze długo być aktywni, ale już coraz bardziej nie chce nam się wychodzić z domu. Najeździliśmy się po Polsce i po świecie – wystarczy!

         Zawód literacki jest jednak cudowny. Mamy swój dom, biurko, komputer i regały z książkami. To zaczyna wystarczać. Póki nie powali nas demencja lub inna choroba, to mamy przekonanie, że lepiej być nie może.

         A ten świat za oknem? Hm, już nas nie kusi – napatrzyliśmy się na niego. Ja jeszcze trzymam się na tyle w ryzach, że wciąż wyjeżdżam na różne imprezy i bywam w ZLP. To jakby był mój drugi dom. Sporo tam się dzieje, no i starzy przyjaciele biegną, aby podać ci rękę. Oczywiście na wszystkie zdarzenia, spotkania, wieczory literackie nie chodzę, ale też nie jest tak, że bywam tam rzadko raz czy dwa razy w roku.

         Ponoć stała aktywność przedłuża życie. I to jest coś fantastycznego, ożywczego. Nie można zatrzasnąć za sobą drzwi i powiedzieć: wystarczy! Trzeba nadal robić to, co robiliśmy przez całe życie. Aktywność to afrodyzjak trwania.

         Oczywiście kiedyś nadejdzie ten ostatni dzień. I wtedy w malignie wydusimy z siebie jeszcze dwa słowa: było cudnie! Bo było!

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP