Sztuka nadprzeciętności!
Wpis dodano: 10 maja 2019
Niedawno zobaczyłem w Internecie muzyczny link ze znaną piosenką Rosemarys baby. Włączyłem, kilka razy odsłuchałem, choć znałem to wykonanie od lat. Nie uwierzycie: popłakałem się. Piosenka nie ma tekstu, ale nuci ją Mia Farrow i jest to coś tak magnetycznego, że nie sposób do niczego innego porównać. Kołysanka być może najpiękniejsza na świecie. Kołysanka kołysząca duszę.
Farrow miała dwóch mężów, w tym Franka Sinatrę. Była także związana z Woody Allenem. Dzisiaj Mia to już osoba po 70-tce – miejmy nadzieję, że miewa się dobrze.
Przypomnę, że tę kołysankę w filmie Dziecko Rosemary wykorzystał nie kto inny jak reżyser Roman Polański (postać wybitna i o niesłychanie „trudnym” życiorysie w czasach młodości); film powstał w 1968 roku. I nie kto inny jak Krzysztof Komeda-Trzciński (1931-1969) napisał muzykę. Ten film i ta muzyka podbiły świat.
Ściągam te wszystkie dane z Internetu, bo niby skąd miałbym to wiedzieć. Ale po kolejnym odsłuchaniu Rosemarys baby chodzę odurzony. Ta muzyka, ta aura są porażające, choć przecież spokojne i arcyliryczne.
Oto siła sztuki! Bywają takie wiersze, takie filmy, takie książki, taka muzyka, z których nie możemy się otrząsnąć. I są artyści, którzy to tworzą. W tym przypadku możemy pochylić głowę przed arcytalentem i arcysztuką.