Tandem literacki « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Tandem literacki

Wczoraj (21.06) byłem w warszawskim Klubie Księgarza na promocji książki pt. Jerzy Leszin Koperski, Andrzej K. Waśkiewicz. Koneserzy literatury wiedzą jak wspaniały był to tandem literacki. Leszin (1935-2013) i Waśkiewicz (1941-2012) przez wile lat współpracowali: opisywali bieżącą literaturę, animowali nowe talenty, wydawali almanachy, inspirowali różne imprezy. A mieszkali daleko od siebie: Leszin w Warszawie, a Waśkiewicz najpierw w Zielonej Górze, a potem w Gdańsku. Wszystko to zaczęło się w warszawskim klubie Hybrydy w latach 60-tych.

Tę książkę zainspirowała i wydała Magda Koperska, córka Leszina. Opracował ją Piotr Smoliński, który ze stosów tekstów i korespondencji wybrał to, co najważniejsze i najciekawsze. Fascynująca to lektura, ale też przypominająca czasy prawdziwego boomu wydawniczego i galopadę tzw. „nowych roczników”. Oj, działo się, działo!

Ten tandem był niemalże „wybrykiem natury”. Jurek i Andrzej to były dwa na słońcach swych przeciwne bogi. Jurek był natus, a Andrzej doctus. Jurek impulsywny, żywiołowy, Andrzej opanowany, wielce racjonalny. A jednak ich kooperatywa wydała imponujące plony.

O tym wszystkim w Klubie Księgarza opowiedział prof. Marian Kisiel, który przyjechał do nas z Katowic. Jego zresztą podsumowanie działalności tego tandemu znajduje się w tej książce, która liczy niemal 400 stron, a zamyka je obfity wybór różnorodnych zdjęć.

Były na promocji też dwie ważne damy, a więc wspominana tu Magda, córka Leszina, i Anna Sobecka, wdowa po Andrzeju K. Waśkiewiczu. Jednym słowem, mieliśmy znakomite podsumowanie życia literackiego tamtych lat.

Czy nas ktoś „podsumuje”? Trudna sprawa… Życie literackie rozlało się jak mleko na drodze. Ja pierwszy swój tomik wierszy wydałem w roku 1975, a wtedy ukazało się w Polsce tylko 35 debiutów. Można było to jakoś opanować i podsumowywać. Dzisiaj jest to niemożliwe, bo książkę każdy wydać może trochę lepiej lub gorzej.

Każda sytuacja ma swoje wady i zalety. W tamtych czasach PRL-u chyba jednak na tej niwie źle nie było. A teraz czytam znakomitą pointę prof. Kiesiela: Chciałbym ich tak zapamiętać. Obydwu. Odchodzących, lecz nie odeszłych. Szczęśliwych, obłąkanych poezją. Z projektami na kolejne dni. Z teczkami kolejnych szkiców do kolejnego numeru pisma. Już nie „Orientacji”, już nie „Integracji”, może – „Przypomnień”? Mieli rację ironiści: z takim zapałem i zdolnością budzili ruch wokół poezji – tylko oni!

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP