Trzecia pora roku
Wpis dodano: 24 września 2018
Powoli kończy się wrzesień; dominuje jesień!
Jesień to trzecia pora roku. Urokliwa na swój sposób. Ubrana w suknie ze złota, sepii, brązu. Czasami deszczowa, czasami słoneczna. Ale na amen usypiająca walory wiosny i lata. Vivaldi to wszystko opowiedział w swoich Czterech porach roku. Ale na przykład Przyboś adorował tylko wiosnę. A jak pięknie opisywał te doznania Harasymowicz…
Czy zdajecie sobie sprawę, że my – ludzie – także mamy podobne cztery pory życia? To by znaczyło, że przynależymy do porządku Natury.
Kto to wszystko wymyślił i zmajstrował? Ja jestem ateistą, więc mam jedynie racjonalne wyobrażenia. Byłbym skłonny do adoracji Natury i jej przypisywał to wszystko, co mamy.
O Zimie nie chciałbym pisać. Ona jest schyłkowa. No, narciarze by mnie obśmiali, jednak zostaję przy swoim. Cymes w tym, że owa schyłkowość ginie wraz z nadejściem Wiosny. I znowu wszystko toczy się da capo al fine. Przychodzi rewitalizacja i odrodzenie.
Pytanie brzmi: ile lat, ile tysiącleci ten mechanizm będzie nadal trwał? Czy jest wieczny? Obawiam się, że nie. I co wtedy? I wtedy szlag trafi całą naszą Ziemię?
Czy w ogóle sensowne są takie rozważania i spekulacje? Chyba nie, ale jednak byłoby dobrze wiedzieć. Chociaż kto wie, czy dobrze…
No to jednak dajmy sobie spokój z takimi rozważaniami. Żyje się! I to jest najważniejsze. No i jeszcze to, żebym sobie kupił nowe buty na jesień i zimę…