Wietrzna sztuka « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Wietrzna sztuka

W poprzednim wpisie pisałem, że sztuka jest wieczna. Że w Lasceaux już 17 tysięcy lat temu powstawały freski jaskiniowe. I czego nagle się dowiaduję? Tego, że w grocie Chauveta, też we Francji, są malowidła datowane na 30 tysięcy lat temu. A w Azji znaleziono grubo wcześniejsze. Uff! No to teraz zadajmy sobie pytanie nie o „wieczność”, lecz „wietrzność” sztuki. Co to znaczy? Ano tyle, że jest także ulotna, przemijająca, nietrwała.

Tworzymy, tworzymy… Myślę, że każdego roku powstaje miliony dzieł literackich, masa kompozycji muzycznych, niezliczona ilość rzeźb i obrazów. A do tego dochodzi jeszcze teatr, opera, balet, filharmonia, kinematografia itd. Nawet modne od pewnego czasu są murale – jakby nie było też przynależne do sztuki (mural – to ciekawe – ma coś wspólnego ze sztychami z Jaskini Lascaux).

„Wietrzność” tego wszystkiego polega na tym, że niepoliczalna mnogość dzieł artystycznych skazuje większość z nich na krótkie, przelotne istnienie, a to dlatego, że nawałnica wszelkich „wyrobów sztuki” nie może być trwała. Tak więc jest z nią jak z jesiennymi liśćmi: one mają swoje pięć minut, kiedy zielenią się na drzewie, potem opadają na ziemię, wysychają, butwieją, w końcu rozsypują się w proch. Czasami my sami te liście grabimy i palimy – pozbywamy się ich.

No więc pytam: co będzie za sto, dwieście lat np. z tomikami poetyckimi mojego pokolenia? Ano, będzie to samo, co z tymi liśćmi. Wprawdzie istnieją biblioteki, ale zabraknie w nich miejsca na nowe półki. Owszem, w erze rozwijającej się elektroniki chyba będzie można ocalić wszystkie testy. Ale kolejne pytanie: kto będzie buszował w tych folderach i plikach, w ich milionach, w ich miliardach? Owszem, może jakiś badacz odkryje nagle po stu latach niedocenioną twórczość Jasia Kowalskiego czy Zosi Nowak, lecz ilu innych Jasiów takiego odkrycia nigdy się nie doczeka? Vanitas vanitatuum et omnia vanitas!

Ale nie myślcie, że ja tu rwę włosy z głowy. Spoko! Nawet cynikiem nie jestem. Jestem racjonalistą. Buldożer czasu ma swoje prawa. Nieustępliwe! No więc co robić?

He, he – nic nie robić! Robić zawzięcie swoje. Pisać wiersze, malować obrazy, grać na gitarze. Bo czy wszystko robimy dla „wieczności”? Ha!, o wieczności radzę w ogóle nie myśleć. Każdy ma swoje kilkadziesiąt lat wieczności, czasami nawet sto, i to niechaj nam wystarczy. Twórzmy dla swojego czasu, a nie dla „czasu abstrakcyjnego”. Nasza planeta też kiedyś w pył się rozpadnie. I co wtedy powiecie? Podszepnę wam; powiedźcie: fajnie było, warto było… A że wiatr wszystko rozwiał? No!, taka jest rola wiatru!

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP