Wybryk Natury?
Wpis dodano: 4 września 2017
Człowiek potrzebuje dachu nad głową, zdrowia, pracy, jedzenia i seksu. I to by – z grubsza rzecz biorąc – wystarczało. Da się przeżyć z takim wyposażeniem. Sęk w tym, że to nie wystarcza, a skrupulatny spis potrzeb okazałby się bardzo obszerny. Bowiem człowiek jest „bytem uduchowionym”. I tu się zaczynają schody. Cóż to takiego owo „uduchowienie”? W skrócie wymieniam: uczucia, marzenia, potrzeba estetyki, realizacja talentu (w jakiejkolwiek sprawie i formie), zaspokojenie ciekawości życia i świata, poczucie ładu i bezpieczeństwa.
Johan Huizinga wymyślił – jak wiadomo – formułę homo ludens. Cytuję za Wikipedią: Homo ludens (z łaciny w dosłownym tłumaczeniu „człowiek bawiący się”) to koncepcja człowieka, zakładająca, że u podstaw ludzkiego działania znajduje się zabawa, gra i współzawodnictwo. Raczej nie ma wątpliwości, że właśnie tego typu przymioty uczyniły nas ludźmi.
Oczywiście nie popadajmy w euforię. Bo człowiek to także osoba bitewna, agresywna, pazerna, bezduszna i z grubsza rzecz biorąc – ohydna. I wciąż zjadająca swoich „braci mniejszych”. I wciąż trzymająca w ręku dzidę, maczetę i karabin.
No więc jacy my w końcu – do cholery! – jesteśmy? Czy dałoby się po tysiącleciach sformatować „nowego człowieka”? Mrzonki! W końcu my też jesteśmy tylko wybrykiem Mateczki Natury. Bio-chemicznym produktem. Owszem, tak zwana kulturowość zdecydowanie nas wyróżnia spośród istnień żywych, ale ta autonomia nie jest jednoznaczna.
Szczęśliwi, którzy wierzą w Boga (takiego czy innego). Dla nich wszystko jest jasne i proste. Ale religia to kwestia wiary, a nie racjonalizmu. Zaś wiara może sobie pozwalać na nieskończone konfabulacje i mniemania. Jest ona zaprzeczeniem racjonalizmu. Jest li tylko sferą domysłu. I to takiego, jaki Anglicy określają definicją wishful thinking, czyli „myślenie życzeniowe”.
No to życzę wam miłego dnia! Uprawiajcie sobie wishful thinking, najlepiej popijając go coca colą lub wodą z Lourdes.