Z motyką na słońce
Wpis dodano: 13 listopada 2015
Ech, ci trzej muszkieterowie: Atos, Portos i Aramis… Dziś zastępują ich: Eros, Patos i Amnezis. Tamci trzej fechtowali rapierkami aż miło było słuchać szczęku oręża i łowić okiem iskry wigoru. Ci nowi kawalerowie puszą się w sprawach mniej ważkich, a spektakularność ich fechtunku lichutka, lichutka…
Eros przede wszystkim wzdycha. Miłość, wynaleziona za czasów Adama i Ewy, pod ich piórem dwoi się i troi, by wymyślić kolejne kwiatki, motylki i zefirki. „Liryzm miłosny” jest na ogół sztampowy i przewidywalny. Różni się od obrazu tym czym makatka. A mnie się marzy, by miłość w wierszu przerobić na Wielkie Przeżycie Egzystencjalne, na orli lot ponad ziemską oczywistością, na Sens, który wypatrujemy. A jeszcze wszystko to zrobić bez patosu, ech…
Patos przede wszystkim bywa – jak wiadomo – nadęty i wyniosły. A wiersz, moim zdaniem, powinien chodzić po ziemi. Powinien w źdźble trawy znajdować drogę do Kosmosu. W źdźble – bowiem tylko rzeczy małe i konkretne układają się w łańcuchu ku rzeczom wielkim i nieodgadnionym. Ciche, zwyczajne mówienie bywa bardziej poruszające niż egzaltowane tyrady i peany.
Amnezis zaniedbuje pamięć źródła i drogi. Wydaje mi się, że poeta powinien posiadać dar ogarniania umysłem, choćby intuicyjnym, skąd przychodzi i dokąd zmierza, mimo że jest tylko ogniwem w nie kończącym się łańcuchu czasu i istnień. Nie można odkrywać świata od zera – bo się nie da. Raczej trzeba wciąż odnawiać łańcuch, w którym jesteśmy jednym z ogniw.
Dobry poeta, mądry poeta powinien stać przed jaskinią filozofów albo już w niej siedzieć i patrzeć na cienie niewidoczne w słońcu dnia. Tam, na ścianie, snuje się film wszechrzeczy. Do niego trzeba dodać nowy wątek. Tak jak to na przykład zrobił Bergman czy Visconti lub Norwid i Eliot.
Za wysoko stawiam poprzeczkę? Dla siebie na pewno, bo wciąż nie umiem jej przeskoczyć. I błąkam się w tabunie kinomanów, którzy film rozumieją, lecz sami nie mogliby go wymyślić. Biegam z amatorską kamerką po świecie – i nic! Ale i to dobre. Bowiem do trzech muszkieterów powinien dodany być czwarty – Aspirant. Sama wola tworzenia, zmagania się ze słowem, wykrztuszenia prawd, które gdzieś w głowie się błąkają, to już krok w dobrą stronę. No więc piszmy; piszmy, jak umiemy i nie wściekajmy się, że za nas i tak inny na Olimpie siedzi, jak powiedział Harasymowicz.