Żyć mimo wszystko
Wpis dodano: 12 maja 2017
Żyć pięknie? Ech, to chyba największy skarb, jaki mogą posiąść niektórzy ludzie. Wielki dar szczęścia i mądrości. Recepty na niego nie ma – sami ją sobie musimy wypisać.
Pamiętacie ten cudny (i smutny) wiersz Leśmiana pt. Garbus? Tam m.in. jest taka strofa: Czyś w mgle potracił kolana? / Czyś snem pomiażdżył swe nogi? / Po coś mię brał na barana, / By zgubić drogę w pół drogi? Taaak, trzymać się dobrej drogi to wielka sztuka. I dar. Ja też z niej zszedłem na manowce, choć – wierzę – że zawróciłem (ale to już nie mnie oceniać).
Sęk w tym, że wielu z nas nie postrzega siebie jako garbatych. Żyją w przekonaniu, że garbu nie mają. Często nawet przekonują nas, że niosą nam „dobrą zmianę”. Jeśli głęboko wierzą w swoją ideowość, to ich wiarę można uznać za uczciwą. Najgorszą wadą garbu jest ortodoksja i cynizm.
Wszystko to takie względne. Ale jednak – do cholery! – istnieje mądrość i głupota, dobro i zło. A więc ta „względność” chyba jednak nie powinna być argumentem.
Wspinanie się ku mądrej egzystencji to trudna sztuka. Ci, którzy ją szlifują, są godni podziwu. Ale dlaczego nie wszyscy do takich należymy? Na to nie umiem odpowiedzieć, lecz wydaje mi się, że wielką rolę w tym wszystkim odgrywa etyka. Lecz tu kolejne schody: nieetyczni uważają, że są etyczni. Noszą garb, ale nie wiedzą o tym. Jakieś błędne koło…
Tak było, jest i będzie. Ja tu sobie mogę moralizować do upadłego – a i tak nic z tego. Świat i tak jest parszywy. Gdy widzę, ilu ludzi każdego dnia ginie w wojnach, to tracę wiarę we wszystko. Epoka kamienia łupanego wyposażyła się w nowe narzędzia – okrutniejsze niż dawnymi czasy. I tak już będzie zawsze.
Z drugiej strony: a kto nam obiecywał raj na Ziemi? No, takie obietnice padały. I teraz też padają. Ale powiedzmy sobie jasno: nasza droga wybrukowana jest kamieniami. To garbata droga, wyboista. Polubić jej nie można – przejść trzeba! Może jakimś antidotum jest optymizm, hedonizm, epikureizm? No to próbujcie! Ale pamiętajcie: w syryjskim Aleppo wciąż giną dzieci…